Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2023

Tym razem będzie dość nietypowo, ponieważ nie przedstawię Wam zaginięcia ani zagadkowej śmierci. Historii Agnieszki Kotlarskiej-Świątek nie otacza żadna tajemnica, choć momentami trudno w niektóre wydarzenia uwierzyć. Miały one miejsce wiele lat temu w moim rodzinnym mieście, czyli Wrocławiu. O całej historii dowiedziałem się jednak dopiero niedawno. Tradycyjnie zapraszam do lektury tej sprawy, która pokazuje, że granica między uśmiechem losu a wielką tragedią bywa często bardzo cienka.
Agnieszka Kotlarska-Świątek urodziła się 15 sierpnia 1972 we Wrocławiu. Po ukończeniu liceum rozpoczęła studia na Politechnice Wrocławskiej. Nie dane było jej jednak ich ukończyć. Z powodu ponadprzeciętnej urody dziewczyna zaczęła swoją przygodę z modelingiem. Na początku lat 90. odniosła sukces na lokalną skalę, zostając Miss Dolnego Śląska.
Życie młodej kobiety zmieniło się jednak diametralnie 19 lipca 1991. Tego dnia 19-latka wzięła udział w konkursie Miss Polonia. Wydarzenie odbyło się w Operze Leśnej w Sopocie. Agnieszka zdobyła koronę przeznaczoną dla najpiękniejszej Polki. Jako ciekawostkę należy dodać, że nagrodą był… ciągnik rolniczy Ursus ufundowany przez sponsorów.
Zdobycie tytułu Miss International

Choć było to imponujące osiągnięcie, największy sukces miał dopiero nadejść. Prawdziwą trampoliną do wielkiej kariery okazał się konkurs Miss International odbywający się w stolicy Japonii, Tokio. 13 października 1991 roku, a więc niespełna trzy miesiące po zwycięstwie w krajowych zmaganiach, Agnieszka ponownie pokonała rywalki. Tym razem były to jednak królowe piękności z całego świata. Oprócz zdobycia tytułu Miss International 19-latka została też wyróżniona w kategorii Miss Photo.
Po wygraniu tego prestiżowego konkursu drzwi do świata mody stanęły przed Agnieszką otworem. W 1992 roku Kotlarska podpisała kontrakt z prestiżową agencją Ford, która miała siedzibę w Nowym Jorku i Paryżu. Polka zaczęła pracować jako modelka i występować w pokazach mody oraz reklamach. Warto podkreślić, że współpracowała z najbardziej uznanymi projektantami mody. Można wymienić wśród nich Ralpha Laurena czy Calvina Kleina. Zdjęcia wrocławianki pojawiły się w międzynarodowych wydaniach czasopism „Cosmopolitan”, „Vogue” czy na okładce polskiego magazynu „Twój Styl”.
Oszukać fatum

W lipcu 1996 roku Agnieszka planowała wziąć udział w sesji zdjęciowej w Paryżu. Miała tam dotrzeć samolotem z Nowego Jorku. Sesję przesunięto i modelka musiała zmienić plany. Tym sposobem uniknęła śmierci, rezygnując w ostatniej chwili z lotu samolotem TWA Flight 800, który rozbił się wkrótce po starcie, niedaleko wyspy Long Island w stanie Nowy Jork (USA). Wszyscy pasażerowie i załoga zginęli. Jedną z ofiar był fotograf, który współpracował z Kotlarską.
Brzmi jak historia z popularnego filmu „Oszukać przeznaczenie”? Nie da się ukryć, co ciekawe samolot z Holywoodzkiej opowieści również miał wylądować w Paryżu. Niestety nie było to jedyne podobieństwo do zmyślonej historii. Przeznaczenie okazało się bezlitosne dla modelki. Wiadomość o tragicznym wypadku i tym, że była Miss Polski mogła w nim zginąć, została nagłośniona przez media. Informacja ta dotarła też do Jerzego Lisiewskiego.
Jerzy Lisiewski – fatalne zauroczenie

Mężczyzna był 12 lat starszy od Agnieszki i prowadził zwyczajne życie. Ukończył studia i pracował w banku. Był jednak dość nieśmiały i posiadał małe doświadczenie z kobietami. Sytuacji nie ułatwiało to, że nadal mieszkał z rodzicami. Można powiedzieć, że jego życie było nudne i powtarzalne, dopóki nie poznał Kotlarskiej.
Podobno zobaczył Agnieszkę któregoś dnia na pokazie sukien ślubnych i zakochał się w niej wówczas na zabój. Dziewczyna chodziła jeszcze do liceum i wielką karierę miała dopiero przed sobą. Uczucie Jerzego prędko zamieniło się w szaleńczą fascynację. Lisiewski zaczął śledzić Kotlarską, zajęcie to pochłaniało coraz więcej czasu. Wówczas nie używano tego określenia, ale dziś powiedzielibyśmy, że był jej stalkerem. Mężczyzna zdobywał też kolejne informacje na temat nastolatki. Dowiedział się, że chodzi do tej samej szkoły, którą on przed laty ukończył.

Któregoś razu zdobył się na odwagę i zagadał do Agnieszki w autobusie. Dziewczyna była miła, więc rozpoczęli niewinną pogawędkę. Na koniec Lisiewski zaproponował, że odprowadzi ją do domu. Kotlarska zgodziła się. Nie miała wówczas pojęcia, że poznała w ten sposób swojego przyszłego mordercę. Mężczyzna z kolei dowiedział się, gdzie mieszka jego przyszła ofiara.
Pisał również listy do wybranki swojego serca. Agnieszka nie odwzajemniła jednak tego uczucia. Przed konkursem Miss Polonia, który wygrała, poznała Jarosława Świątka, który był jednym z organizatorów tej imprezy. Szybko zostali parą i pobrali się w Nowym Jorku.
Pod koniec 1993 roku małżeństwo wróciło jednak do Polski. Zdecydowali się kupić dom w rodzinnym mieście kobiety. W 1994 roku urodziła się natomiast ich córka. Można powiedzieć, że ich życie było idyllą. Wszystko zmieniło się jednak, gdy Lisiewski dowiedział się o powrocie Agnieszki. Wtedy wróciła uśpiona i chora fascynacja. Mężczyźnie szybko udało się ustalić, gdzie mieszka modelka.
27 sierpnia 1996 mężczyzna przyczaił się przed domem Kotlarskiej, czekając na jej powrót. Oczekiwanie opłaciło się – rodzina Świątków podjechała w końcu samochodem. Lisiewski za wszelką cenę chciał zobaczyć się z kobietą i z nią porozmawiać. Poprosił ją, by wysiadła z auta. Agnieszka nie miała jednak na to ochoty.

Jerzy zdenerwował się wówczas i stał się jeszcze bardziej napastliwy i agresywny. Jarosław postanowił działać. Wysiadł z samochodu i zaczął grozić, że wezwie policję. W tym momencie zazdrosny Lisiewski rzucił się na Świątka z nożem. Zadał mu cios w udo.
Agnieszka pospieszyła wtedy na pomoc mężowi. Próbowała obezwładnić napastnika, ale ten był od niej silniejszy. Szaleniec zadał ukochanej cztery ciosy nożem. Trafiły one niestety w narządy wewnętrzne. Jarosławowi udało się ogłuszyć napastnika i przenieść żonę do samochodu, gdzie była bezpieczna. Niestety obrażenia okazały się śmiertelne. Modelka zmarła w drodze do szpitala. Jej mąż miał więcej szczęścia.
Zabójca uciekł natomiast z miejsca zdarzenia. W szoku wręczył narzędzie zbrodni kobiecie, na którą natknął się na ulicy. Wkrótce potem zadzwonił na policję i przyznał się do winy. Jeszcze tego samego dnia Lisiewski został aresztowany, a potem skazany przez sąd. Wyrok jak na taką zbrodnię był dość łagodny. Mężczyzna spędził w więzieniu 15 lat. Wyszedł na wolność w 2012 roku.
Zabójca atakuje ponownie

Warto dodać, że nie był to jedyny incydent kryminalny na koncie Lisiewskiego. 5 sierpnia 2014 roku, czyli dwa lata po wyjściu z więzienia, mężczyzna zaatakował Roma. Miało to miejsce w mieszkaniu zabójcy na wrocławskim Psim Polu. Mężczyzna, którego tożsamości nie udało się ustalić, mieszkający na koczowisku romskim, chciał włamać się do jednego z domów w celu rabunkowym. Znalazł w środku kilka cennych przedmiotów takich jak sprzęt komputerowy czy telefon komórkowy. Złodziej nie miał jednak pojęcia, że nie jest w mieszkaniu sam.
Jego właściciel (którym okazał się właśnie Lisiewski) sięgnął po nóż o prawie trzydziestocentymetrowym ostrzu i po cichu zakradł się do obywatela Rumunii. Cios był tak mocny, że przebił płuco. Zranionemu Romowi udało się jednak uciec. Jerzy Lisiewski próbował go gonić. Jednego z przechodniów poprosił, by zadzwonił na policję.
Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce zdarzenia, aresztowali nożownika. Mężczyzna trafił do aresztu pod zarzutem ciężkiego uszkodzenia ciała. Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał Lisiewskiego na półtora roku pozbawienia wolności. Biorąc pod uwagę jego kryminalną przeszłość, ten wyrok również wydaje się zbyt łagodny.
Agnieszka Kotlarska została pochowana 30 sierpnia 1996 na wrocławskim cmentarzu przy ul. Grabiszyńskiej. Jej mąż do dziś obawia się o życie swoje i córki. Z tego powodu chroni prywatność swojej rodziny. Szczególnie smutne jest to, że 2,5 letnia wtedy dziewczynka widziała śmierć swojej matki. Była na tyle mała, że podobno nie pamięta tego traumatycznego wydarzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że z powodu niezdrowej fascynacji mordercy dziewczynka musiała wychowywać się bez matki.
Fascynacja mordercy nadal trwa?
Na początku 2023 roku pojawiły się niepokojące informacje. Okazało się, że pochodzący z biblioteki egzemplarz książki „Ballady morderców. Kryminalny Wrocław” zawierał dziwne dopiski. W publikacji tej pojawił się reportaż autorstwa Izy Michalewicz o sprawie zabójstwa Agnieszki Kotlarskiej.
Wszystko wskazuje na to, że to sam morderca modelki dodał swoje uwagi. Wcześniej informacje te nie były dostępne publicznie i mogła o nich wiedzieć jedynie osoba bezpośrednio ze sprawą powiązana. Notatki te w złym świetle stawiają męża ofiary. Nic dziwnego, że bliscy tragicznie zamordowanej kobiety nadal obawiają się o własne bezpieczeństwo.
Podobał Ci się artykuł? Oceń go!
Średnia ocena: / 5. Ilość ocen:
Na razie brak ocen. Bądź pierwszy!
Aż tak źle? 😉
Proszę o informację, skąd taka ocena. Dzięki temu będę mógł poprawić artykuł i uniknę podobnych błędów w przyszłości.
Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować






Z niecierpliwością czekasz na kolejny wpis? Zapraszam na fanpage'a na Facebooku, gdzie wrzucam info o nowych artykułach!
Sprawdź też, jak możesz wspomóc mojego bloga :)
Taka piękna i młoda kobieta.. W tej sprawie najbardziej porusza że w chwili śmierci miała mała córeczkę i taki niski wyrok dla sprawcy… Jak zwykle dobrze napisane pozdrawiam serdecznie 🙂
Zgadzam się, smutna i poruszająca sprawa 🙁
Dzięki za miłe słowa, pozdrawiam również 🙂
Zawsze mnie uderza to, że w tamtych czasach wszelkiej maści konkursy Miss doceniały naturalne piękno, teraz trudno odróżnić poszczególne uczestniczki ;).
Smutna historia, choć zastanawia mnie sam sprawca. Nie sposób mu oczywiście współczuć, ale wydaje się jednak chorym człowiekiem. Bez specjalistycznej pomocy znów może obrać sobie kogoś za cel np. córkę jeśli jest podobna do mamy.
To prawda, zresztą dotyczy to nie tylko uczestniczek konkursów piękności, ale też wielu pań, które poprawiają swoją urodę.
Tak, zachowania sprawcy nie można wytłumaczyć zwykłym zauroczeniem. Ma zapewne jakieś problemy psychiczne/osobowościowe, czego potwierdzeniem jest jeszcze jeden incydent, o którym dziś przeczytałem – napiszę zaraz o tym. Zresztą Twój pogląd podzielają też bliscy ofiary, którzy żyją podobno w strachu do dziś.
Bardzo smutna historia. Agnieszka uniknęła śmierci i jednocześnie oszukała przeznaczenie poprzez rezygnację lotu samolotem, który krótko po starcie się rozbił a jednak smierć ją odnalazła. Bardzo współczuję rodzinie i córce, która musiała wychowywać się bez mamy. Mam też nadzieję, że morderca znajduje się pod psychiatryczną opieką.
Oj to prawda. A przecież w różnorodności jest całe piękno.
Absolutnie nie dziwię im się. Sądzę, że powiniej być trzymany w specjalistycznym szpitalu pod dożywotnią opieką psychiatry, ale w realiach naszego sądownictwa pewnie to mało realne.
Dokładnie 🙂
Tak, pewnie jest to mało realne. Mam tylko nadzieję, że nie skrzywdzi już nikogo więcej.
Czekam na więcej z utęsknieniem
Dzięki, za komentarz 🙂 jak wspominałem wcześniej, mam ostatnio mało czasu wolnego, pewnie w marcu coś nowego się pojawi