Brandon Swanson – zaginięcie podczas rozmowy telefonicznej

Ostatnia modyfikacja: 22 października 2024

()
Brandon Swanson
Brandon Swanson

Dziś przedstawię Wam kolejną dziwaczną sprawę, która budzi wiele emocji. Mimo upływu kilkunastu lat nadal najważniejsze pytania zostają bez odpowiedzi. Zapraszam do zapoznania się z historią Brandona Swansona! Chłopak urodził się 30 stycznia 1989 roku w Marshall. Miasto to znajdowało się w hrabstwie Lyon w południowo-zachodniej Minnesocie (USA). Rodzicami chłopaka byli Annette i Brian Swansonowie. W 2007 roku nastolatek ukończył miejscowe liceum, po czym kontynuował naukę. Wybrał roczny kierunek poświęcony odnawialnym źródłom energii, a konkretniej turbinom wiatrowym.

14 maja 2008 dziewiętnastolatek wracał z imprezy, która została zorganizowana z okazji zakończenia semestru. Brandon spotkał się wówczas z kolegami z Minnesota West Community and Technical College, czyli uczelni, na której studiował. Impreza miała miejsce w Lynd. Około 23:00 chłopak udał się na imprezę kolegi do Canby, gdzie znajdował się kampus uniwersytecki.

Znajomi wspominali później, że Swanson pił alkohol, ale nie wydawał się mocno wstawiony. Brandon postanowił zakończyć zabawę przed północą. Wyruszył w podróż powrotną do domu, który był oddalony o niecałe 50 kilometrów. Należało jechać drogą cały czas prosto drogą stanową nr 68. Istnieje jednak hipoteza, że 19-latek mógł wybrać dłuższą drogę polnymi drogami, by uniknąć patroli policji (pamiętajmy, że pił wcześniej alkohol).

Wypadek samochodowy i zaginięcie

mapa okolic Marshall
mapa okolic Marshall

Prawdopodobnie około 1:15 nad ranem chłopak zjechał z drogi i wpadł do rowu. Następnie wysiadł z samochodu (Chevroleta Lumina) i sięgnął po telefon komórkowy. Próbował się skontaktować z kilkoma kolegami, ale żaden z nich nie odebrał połączenia. Ostatecznie o 1:54 zadzwonił do swoich rodziców, informując, że jego auto utknęło w rowie. Poprosił, żeby przyjechali po niego i zawieźli go do domu.

Na szczęście młodemu mężczyźnie nic się nie stało w wyniku wypadku. Nie wiedział jednak do końca, gdzie się dokładnie znajduje. Był to w każdym razie odludny obszar, otoczony wokół gęstymi lasami. Swanson przekazał rodzicom, że utknął prawdopodobnie niedaleko miasta Lynd. Matka i ojciec wsiedli więc w pickupa, żeby odnaleźć syna.

Brandon opisał szczegółowo miejsce, w którym czekał na rodziców. Miała to być żwirowa droga ciągnąca się wzdłuż pola golfowego. Nastolatek próbował sygnalizować światłami samochodu, gdzie dokładnie się znajduje. Rodzice jednak nic nie zobaczyli. Annette i Brian też wysyłali sygnały, których ich syn również nie widział. Brandon miał dość czekania i postanowił pójść w kierunku świateł, które zobaczył w oddali.

Chłopak przekazał ojcu, by udał się do baru w Lynd, licząc, że tam się spotkają. Według niektórych źródeł w międzyczasie Brian odwiózł żonę do domu i wrócił do umówionego miejsca. Student i jego ojciec pozostawali w kontakcie telefonicznym. Ich rozmowa trwała 47 minut i została nieoczekiwanie zakończona około 3:10, gdy 19-latek krzyknął: „O cholera!”. Tuż po tym połączenie zostało przerwane. Brian Swanson próbował kilka razy dodzwonić się do syna, ale niestety jego próby były bezskuteczne.

Rozpoczęcie poszukiwań Brandona Swansona

plakat z wizerunkiem Brandona
plakat z wizerunkiem Brandona

O 6:30 rano zaniepokojeni rodzice młodego mężczyzny zgłosili jego zaginięcie policji w Lynd. Funkcjonariusze początkowo zbagatelizowali sprawę. Annette Swanson zapamiętała, że jeden z policjantów nazwał nawet tę sytuację „prawem do zaginięcia”. Później tego ranka lokalna policja rozpoczęła poszukiwania, ale nie natrafiła na ślad Brandona w mieście ani poza nim. Poproszono więc o pomoc szeryfa hrabstwa Lyon, Joela Dahla.

Aby lepiej pokierować poszukiwaniami, udało się uzyskać od operatora telefonii komórkowej przydatne informacje. Wynikało z nich, że Brandon dzwonił z okolic Taunton, czyli miasta leżącego obok drogi stanowej nr 68. Taunton leży na północny zachód od Marshall i znajduje się w odległości 40 km od Lynd.

Podczas przeszukania wskazanego obszaru policjanci odkryli porzucony samochód Brandona. Auto utknęło w rowie przy żwirowej drodze wzdłuż granicy hrabstwa Lincoln, 1,5 kilometra na północ od autostrady nr 68. Tym samym do śledztwa włączono także szeryfa tego hrabstwa, Jacka Vizecky’ego.

Mężczyzna powiedział mediom, że Lumina utknęła na szczycie wzniesienia na skraju drogi. Koła nie dotykały ziemi po jednej stronie, więc faktycznie nie było możliwości, by wyjechać z rowu samodzielnie. Auto nie było jednak poważnie uszkodzone. Na otaczającym pojazd żwirowym terenie nie znaleziono niestety żadnych śladów. Nie udało się zatem ustalić, w jakim kierunku zmierzał Brandon.

Brandon Swanson z młodszą siostrą Jamine
Brandon Swanson z młodszą siostrą Jamine

Ostatnie połączenie z telefonu komórkowego chłopaka zostało zarejestrowane przez maszt na skrzyżowaniu dróg nr 3 i 10 w pobliżu Minneoty, innego miasta leżącego wzdłuż drogi nr 68. Do 15 maja ustalono, że Brandon znajdował się w promieniu około 8 km od wspomnianego masztu telefonii komórkowej. Nie jest niestety możliwe ustalenie dokładnego miejsca, gdzie chłopak konkretnie znajdował się podczas rozmowy. Służby prowadzące poszukiwania skoncentrowały się na obszarze wyznaczonym przez zasięg masztu. Ponieważ jego część obejmowała hrabstwo Yellow Medicine na północy, władze z tej jurysdykcji również wzięły udział w śledztwie.

Dahl zauważył, że widać było stamtąd czerwone światło na szczycie silosu w Taunton. Szeryf pomyślał, że zaginiony zobaczył to światło, które mogło sprawiać wrażenie, że miasto znajduje się niedaleko. Poszukiwania prowadzono nie tylko tradycyjnie, ale też z powietrza.

Brandon Swanson
Brandon Swanson

Dodatkowym wsparciem były specjalnie przeszkolone psy, będące wsparciem udzielonym przez służby z aglomeracji Minneapolis-Saint Paul. Psy gończe z pobliskiego hrabstwa Codington w Południowej Dakocie trafiły na trop, który ciągnął się przez ponad 4 km. Były to głównie polne drogi, prowadzące następnie do opuszczonej farmy, a potem wzdłuż rzeki Yellow Medicine. Trop urywał się przy rzece.

Ojciec Brandona przypomniał sobie słowa syna, który wspomniał, że mijał ogrodzenia i słyszał szum wody. Pojawiła się teoria, że Swanson mógł utonąć, wzdłuż rzeki rozmieszczono więc łodzie ze stanowego Departamentu Zasobów Naturalnych. W niektórych rejonach hrabstwa Lincoln rankiem w dniu zniknięcia woda była głęboka na 3 metry, ale od tego czasu jej poziom znacznie opadł, jak zauważył Dahl. Funkcjonariusze sprawdzali brzeg rzeki, a w okolicy pojawiły się też konie i pojazdy terenowe. Dahl zrezygnował jednak z bardziej zorganizowanej akcji.

Po początkowych poszukiwaniach nie znaleziono śladu zaginionego i z czasem działania były prowadzone na coraz mniejszą skalę. Szeryf Vizecky codziennie przez 30 dni przemierzał ponad 3 km w pobliżu rzeki Yellow Medicine. Swansonowie zostawiali zaś światło na werandzie przez całą noc. Był to symbol nadziei, że Brandon w końcu wróci lub zostanie odnaleziony. Rodzice chłopaka robią to podobno do dziś. Poszukiwania wznowiono późną jesienią, po żniwach (pola obsiano niedługo po zniknięciu mężczyzny). Psy nadal podążały za zapachem na północny zachód od Porter. Tereny te nie były wcześniej przeszukiwane. Działania zintensyfikowano ponownie na wiosnę, gdy stopniał śnieg. W takim trybie prowadzono poszukiwania do 2011 roku. Do tego czasu przeczesano ponad 320 km2.

W 2010 r. agencja Minnesota Bureau of Criminal Apprehension przejęła sprawę. Obszar poszukiwań przesunął się w kierunku Mud Creek, dopływu rzeki Yellow Medicine, na północ i północny zachód od Porter. Ustanowiono też wówczas infolinię dla osób, które posiadały informacje na temat zaginięcia. Do 2015 roku zgłosiło się około 90 potencjalnych świadków. Ich informacje nie doprowadziły jednak do przełomu w sprawie.

Teorie na temat dalszych losów

rzeka Yellow Medicine
rzeka Yellow Medicine

Pojawiło się kilka teorii, co stało się z Brandonem Swansonem. Jedna z najbardziej prawdopodobnych głosi, że chłopak utonął w pobliskiej rzece Yellow Medicine. Mógł też ulec wypadkowi, idąc po ciemku przez niezamieszkane tereny. Pojawiła się też hipoteza, że Brandon znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie i padł ofiarą przestępstwa.

Ta opcja wydaje się raczej mało prawdopodobna, ponieważ obszar ten znajdował się na uboczu i raczej trudno przypuszczać, by chłopak natknął się wówczas na kogokolwiek. Inna hipoteza zakładała, że nastolatek chciał uciec od dotychczasowego życia i postanowił zniknąć. Jest to chyba jeszcze mniej wiarygodna teoria. Nie znaleziono bowiem żadnych powodów, by miał to zrobić. Co w takim razie się wydarzyło? Mimo upływu lat niestety nadal tego nie wiemy.

Sprawdź też mój odcinek o Brandonie na YouTube!
(znajdziesz w nim dodatkowe informacje)

Podobał Ci się artykuł? Oceń go!

Średnia ocena: / 5. Ilość ocen:

Na razie brak ocen. Bądź pierwszy!

Aż tak źle? 😉

Będę wdzięczny za informację, skąd tak niska ocena. Dzięki temu będę mógł poprawić artykuł i uniknę podobnych błędów w przyszłości.

Z niecierpliwością czekasz na kolejny wpis? Zapraszam na fanpage'a na Facebooku, gdzie wrzucam info o nowych artykułach!
Sprawdź też, jak możesz wspomóc mojego bloga :)

Komentarze:

    1. Cześć, dzięki za komentarz 🙂 Bardzo dobre pytanie, sam też się nad tym zastanawiałem. Z tego co udało mi się ustalić, to namierzono dwie wieże, które odebrały sygnał z telefonu Brandona. Dzięki temu ustalono drogę, którą przebył i obszar, gdzie mógł się znajdować, ale był on zbyt duży, żeby wskazać konkretne miejsce. Trudno mi powiedzieć, czy technicznie nie było wówczas możliwe (był to 2008 rok), żeby szczegółowo określić położenie, czy po prostu w gorączce poszukiwań chłopaka zepchnięto to na drugi plan. Są też podzielone zdania dotyczące tego, po jakim czasie komórka się rozładowała. Niektórzy twierdzą, że mogły to być 2-3 dni. Spotkałem się też z teorią, że urwane „Oh shit!” było związane z tym, że chłopak wiedział, że telefon zaraz się rozładuje. Rodzice Swansona twierdzili, że po tych słowach chłopak nie rozłączył się. Trudno to jednak potwierdzić lub wykluczyć. Zastanawia mnie, czy policja przesłuchała dokładnie całą rozmowę, a zwłaszcza jej koniec. Znaków zapytania jest niestety w tej sprawie wiele.

    1. Cześć Krzysztof, dzięki za komentarz 🙂
      Faktycznie, jest to jedna z tych spraw, że można się nieźle nagłówkować, co się stało, a i tak prawdy człowiek nie pozna
      Pozdrawiam!

  1. Kluczową informacją jest to, czy w momencie wypowiedzenia ostatnich słów przez telefon Brandon sam się rozłączył czy w drugą stronę: połączenie trwało nadal, a chłopak milczał i ojciec nie usłyszał już nic więcej z jego strony bądź osób trzecich. Jeżeli sam się rozłączył to od razu między bajki można włożyć historie o wpadnięciu do wody i utopieniu się czy jakimkolwiek tego typu wypadku. W takiej nagłej sytuacji raczej nikt nie miał by głowy do tego, by jeszcze rozłączyć połączenie, bo wtedy ratujemy siebie odruchowo, a nie myślimy o takich banałach. Jeżeli sam się rozłączyć to pojawia się cała paleta możliwości. Nie mniej jednak, gdyby trafił na kogoś/coś podejrzanego to pewnie powiedziałby o tym ojcu zanim zakończyłaby się rozmowa. W zasadzie rozwiązanie mogłoby być dość proste znając dokładny zapis całej rozmowy i ton prowadzenia tej rozmowy – zwłaszcza końcówkę rozmowy w momencie jak padają ostatnie słowa. Pół żartem, pół serio – inaczej brzmi „o cholera” wypowiedziane w sytuacji gdy wpadamy niespodziewanie do rzeki bądź dziury, a inaczej, bo nam się telefon rozładowuje chociażby. Sprawa pewnie rozwiążę się przypadkiem po latach, gdy ktoś natrafi na jakieś szczątki lub inny ślad. Nie ma przesłanek na ucieczke z domu w takich dziwnych okolicznościach.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *