Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2023
Zagadkowa sprawa Petera Bergmanna rozpoczyna się w piątek 12 czerwca 2009 roku. Tego dnia bohater naszej historii został zauważony na terenie zajezdni autobusowej Ulster Bus w Derry (hrabstwo Londonderry, Irlandia Północna). Według świadków miało to miejsce między 14:30 a 16:00 czasu lokalnego. Miasto Derry znajduje się tuż obok granicy z Irlandią. Mężczyzna wsiadł do autobusu jadącego do Sligo (hrabstwo Sligo, Irlandia). Miał ze sobą czarną torbę na ramię i bagaż podręczny.
O 18:28 bohater naszej historii wysiadł na ostatnim przystanku, czyli dworcu autobusowym w Sligo. Następnie udał się na postój taksówek. Poprosił tam jednego z kierowców o rekomendację jakiegoś niedrogiego miejsca, gdzie mógłby się zatrzymać na noc. Taksówkarz zaproponował An Cruiscin Lan i zawiózł tam mężczyznę. W Cruiscin Lan okazało się jednak, że wszystkie miejsca są już zajęte. Kolejną rekomendacją był Sligo City Hotel. Tym razem turysta miał więcej szczęścia i znalazł wolny pokój. Za pobyt zapłacił gotówką. Przy zameldowaniu podał imię i nazwisko „Peter Bergmann” oraz adres „Ainstettersn 15, 4472, Wiedeń, Austria”.
Przejdźmy zatem do opisu mężczyzny. Peter Bergmann był szczupłej budowy ciała. Miał około 179 cm wzrostu, niebieskie oczy i krótkie siwe włosy. Nosił okulary i nie miał zarostu. Wyglądał na osobę w przedziale 55-65 lat. Wiemy też, że mężczyzna palił papierosy. Na kilku nagraniach z monitoringu widać, że wychodził w tym celu na zewnątrz. Według pracowników i gości hotelu Sligo City mężczyzna miał prawdopodobnie germańskie korzenie. Mówił bowiem po angielsku z silnym niemieckim lub austriackim akcentem.
Mężczyzna miał na sobie czarną skórzaną kurtkę i pasek, niebieskie spodnie (rozmiar 50) i skarpetki. Do tego nosił czarne buty w rozmiarze 44. Potem okazało się, że ubrania pochodziły z C&A, czyli popularnej w Europie marki odzieżowej. Co ciekawe większość sklepów tej sieci znajduje się właśnie w Niemczech i Austrii.
Spis treści
ToggleSobotnie wydarzenia w Sligo
W sobotę 13 czerwca mężczyzna kilkunastokrotnie opuszczał swój pokój hotelowy. Na nagraniach z monitoringu widać, że wychodził za każdym razem z fioletową plastikową torbą wypełnioną przedmiotami. Przypuszcza się, że podczas spacerowania po mieście pozbywał się konsekwentnie swoich rzeczy osobistych. Po każdym powrocie do hotelu Bergmann nie miał bowiem fioletowej siatki przy sobie. Prawdopodobnie chował ją do kieszeni.
Śledczy nie byli niestety w stanie ustalić, co i gdzie wyrzucił. Peter wykorzystywał bowiem martwe pola kamer monitoringu. Warto dodać, że w całym mieście było ich sporo i mężczyzna został uchwycony na nagraniach wielokrotnie. Jego ruchy były skrupulatne i metodyczne. Sprawiał wrażenie osoby, która wie, jak pozbyć się przedmiotów mogących doprowadzić do jej identyfikacji.
W sobotę mężczyzna był też widziany na poczcie w Sligo. Kupił tam osiem znaczków (niektóre źródła mówią o dziesięciu) za 82 centy każdy. Dzięki znaczkom o takim nominale Bergmann mógł wysłać zwykły list do każdego kraju nie tylko w Europie, ale i na całym świecie. Niestety nie udało się ustalić, do kogo ową korespondencję adresował.
Niedzielna przejażdżka na plażę
W niedzielę 14 czerwca mężczyzna wyszedł z hotelu między 11:00 a 11:30. Poprosił taksówkarza, Gerarda Higginsa, o polecenie ładnej i spokojnej plaży. Bergmann miał bowiem zamiar trochę odpocząć i wykąpać się w morzu. Kierowca zasugerował, że najlepszym miejscem będzie Rosses Point. Zawiózł tam mężczyznę.
Gdy dotarli na miejsce, Peter wysiadł z taksówki i zaczął rozglądać się po okolicy. Według Higginsa wyglądał, jakby plaża mu się faktycznie spodobała. Nieoczekiwanie turysta wsiadł jednak z powrotem do samochodu. Poprosił, by zawieźć go do hotelu. Co istotne Bergmann powiedział taksówkarzowi, że pochodzi z Austrii.
Ostatni dzień pobytu Bergmanna w hotelu
Poniedziałek 15 czerwca był ostatnim dniem pobytu mężczyzny w Sligo City Hotel. Bergmann poprosił, by mógł wymeldować się trochę później niż przewidywał regulamin. Pracownik hotelu zgodził się na to. Przed wyjazdem Peter jeszcze raz wybrał się na spacer z charakterystyczną fioletową torebką. Ponownie też nie było widać, żeby miał ją przy sobie, gdy wrócił.
O 13:06 mężczyzna udał się w kierunku recepcji i oddał klucz do pokoju. Wyszedł z budynku z czarną torbą na ramię i czarną aktówką. W ręku miał również fioletową plastikową torebkę, która służyła wcześniej do wynoszenia z hotelu rzeczy osobistych. Następnie mężczyzna udał się w kierunku dworca autobusowego. Po drodze pozbył się jednak jednej z czarnych toreb. Nie wiadomo, gdzie dokładnie ją wyrzucił lub zostawił.
O 13:38 na dworcu autobusowym zamówił cappuccino oraz kanapkę z szynką i serem. Podczas posiłku Bergmann przeglądał kartki papieru, które trzymał w kieszeni. Po zapoznaniu się z nimi przedarł je na pół i wyrzucił do pobliskiego kosza na śmieci. Następnie wsiadł do autobusu, który odjechał o 14:20 do Rosses Point. Kupił bilet w jedną stronę.
Podczas spaceru po plaży widziało go i zapamiętało wiele osób. Mężczyzna zwracał na siebie uwagę, ponieważ był ubrany w strój raczej nietypowy na plażę. Był początek lata, a mężczyzna miał na sobie długie spodnie, a wszystkie jego rzeczy były ciemne. Świadkowie wspominali też, że Peter wydawał się być nieobecny myślami.
Następnego ranka we wtorek 16 czerwca Brian Kinsella udał się na plażę Rosses Point. Brian trenował triatlon i przygotowywał się do zawodów. Towarzyszył mu jego ojciec, Arthur Kinsella. W pewnym momencie mężczyźni zauważyli osobę leżącą na plaży.
Gdy podeszli bliżej, okazało się, że prawdopodobnie nie żyje. Był to mężczyzna, który miał na sobie fioletowe kąpielówki w paski i podkoszulek. Arthur i Brian odmówili modlitwę za zmarłego, a następnie zadzwonili na numer alarmowy. O 8:10 dr Valerie McGowan oficjalnie potwierdziła zgon mężczyzny, którym okazał się Peter Bergmann.
Próby ustalenia tożsamości zmarłego
Podczas policyjnego śledztwa odkryto, że adres wskazany w hotelu przez Bergmanna jest błędny. Okazało się też, że ulica „Ainstettersn” nie istnieje w Austrii ani w Niemczech. Ponadto kody pocztowe w Wiedniu zaczynają się od cyfry 1, a nie 4. Kod pocztowy 4472 nie jest przypisany do żadnego budynku. To tylko potwierdza, że mężczyzna chciał, by jego tożsamości nie udało się ustalić.
Zgodnie z raportem śledczych obok ciała mężczyzny znaleziono ubrania pozostawione na brzegu. Nigdzie nie było jednak portfela, pieniędzy ani jakicholwiek dokumentów. Przyjmuje się, że podane przez mężczyznę imię i nazwisko zostały zmyślone. Choć ciało zostało wyrzucone na plażę, lekarz Clive Kilgallen ze Sligo nie znalazł dowodów na utonięcie. Nie udało mi się natomiast dotrzeć do tego, jaka była oficjalna przyczyna śmierci. Śledczy nie znaleźli podobno żadnych oznak świadczących, że doszło do przestępstwa. Wykluczono więc od razu zabójstwo.
Specjaliści ustalili, że zęby mężczyzny były w dobrym stanie. Bergmann przeszedł podczas swojego życia wiele różnego rodzaju zabiegów stomatologicznych. Na tej podstawie można przyjąć, że sytuacja finansowa mężczyzny była stabilna. Autopsja wykazała natomiast, że pomimo zadbanego wyglądu stan zdrowia mężczyzny był bardzo zły. W wyniku sekcji zwłok ustalono, że Peter cierpiał na raka prostaty. Było to zaawansowane stadium choroby, zmarły miał też guzy kości. W przeszłości mężczyzna przeszedł też zawał serca.
W raporcie toksykologicznym stwierdzono, że w organizmie mężczyzny nie było żadnych leków. Jest to dość dziwne w przypadku człowieka cierpiącego na tak poważne schorzenia. Zdaniem lekarzy osoba w takim stanie jak Peter powinna odczuwać znaczny ból. Z tego powodu brak obecności jakichkolwiek leków przeciwbólowych był dużym zaskoczeniem.
Policja w Sligo sprawdziła DNA mężczyzny w bazach policyjnych nie tylko Irlandii, ale też innych krajów europejskich. Niestety wszystkie te czynności okazały się bezskuteczne. Po pięciomiesięcznym śledztwie ciało zostało ostatecznie pochowane w Sligo. W pogrzebie uczestniczyło czterech funkcjonariuszy policji.
Do dziś nie udało się niestety poznać tożsamości mężczyzny. Na policję nie zgłosili się żadni krewni ani znajomi zmarłego mimo wielu publicznych apeli. W szczególności sprawę nagłośniono w austriackich i niemieckich mediach. Uznano bowiem, że mężczyzna pochodził z któregoś z tych krajów.
Kilka przemyśleń na koniec
Historia Petera Bergmanna przywodzi na myśl bardzo podobną i równie zagadkową sprawę Tamam Shud, czyli człowieka z Somerton. Opisałem ją na blogu i zachęcam do zapoznania się z nią. Tym co łączy te dwa przypadki jest niewątpliwie miejsce znalezienia zwłok i nieustalona tożsamość obu zmarłych mężczyzn.
W sprawie Bergmanna łatwo można założyć, że mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych. Stosunkowo prosto wytłumaczyć też zachowanie mężczyzny. Przyjmuje się, że Bergmann wiedział, iż nie zostało mu już wiele czasu. Chciał prawdopodobnie przeżyć ostatnie dni na swoich warunkach. Stąd pomysł wyjazdu i wybór miejsca swojej śmierci, czyli plaży.
Załóżmy, że powyższa teoria jest właściwa. Jest wówczas jeden problem. Wydaje się bowiem, iż mężczyzna był w stanie oszacować dokładnie datę swojej śmierci. Prawdopodobnie Bergman wiedział że nastąpi ona niedługo. Trudno jednak uwierzyć, że zaplanował to wszystko tak precyzyjnie, wręcz co do dnia. Na tej podstawie niektórzy uważają, że mógł zażyć truciznę, której nie wykryto w późniejszych badaniach. Kolejne podobieństwo do sprawy Tamam Shud.
Niektórzy sugerują, że mężczyzna mógł pracować w przeszłości w policji, wywiadzie lub innych służbach. Pomysł ten wynika z tego, że mężczyzna wiedział, jak ukryć swoją tożsamość. Nie został też uchwycony przez kamery, gdy wyrzucał lub pozostawiał swoje rzeczy osobiste.
Nadal jest jednak niezwykle dużo znaków zapytania. Pozwolę sobie postawić na koniec kilka pytań, na które nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Dlaczego mężczyzna pojechał właśnie do Sligo? Z jakiego powodu chciał ukryć swoją tożsamość? Czy faktycznie miał coś wspólnego z Wiedniem lub innym austriackim miastem? Może była to jedynie skuteczna zmyłka? Dlaczego ci, którzy otrzymali list od mężczyzny, nie skontaktowali się z policją? Może to też była kolejna zmyłka i żaden list nie został wysłany? Miejmy nadzieję, że kiedyś uda się rozwiązać tę fascynującą zagadkę.
Podobał Ci się artykuł? Oceń go!
Średnia ocena: / 5. Ilość ocen:
Na razie brak ocen. Bądź pierwszy!
Aż tak źle? 😉
Będę wdzięczny za informację, skąd tak niska ocena. Dzięki temu będę mógł poprawić artykuł i uniknę podobnych błędów w przyszłości.
Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować
Z niecierpliwością czekasz na kolejny wpis? Zapraszam na fanpage'a na Facebooku, gdzie wrzucam info o nowych artykułach!
Sprawdź też, jak możesz wspomóc mojego bloga :)
Bardzo fascynująca historia zaginięcia. Również sobie zadaję te same pytania. Bardzo zagadkowe jest to, dlaczego mężczyzna akurat wyjechał do Sligo i dlaczego akurat tam chciał umrzeć. Nie wyznaczył sobie sam wcześniej tego miejsca / tej plaży, bo pytał się taksówkarza o plażę, więc wychodzę z założenia, że tak do końca nie było to wszystko zaplanowane jeśli chodzi o miejsce. Plażę znalazłby równie dobrze w innym kraju..nie potrafię sobie wytłumaczyć dlaczego akurat Sligo. Co do tożsamości to myślę, że może nie chciał by ktoś kto go znał (rodzina, krewni, przyjaciele, partnerka etc.) przejął się jego śmiercią, więc myślę, że może dlatego zataił swoją tożsamość.
Cześć Diana, dzięki za komentarz 🙂
Słuszne spostrzeżenie – masz rację, że praktycznie niemożliwe jest, by daną akcję zaplanować w 100%. Moja teoria jest taka, że mężczyzna mógł gdzieś usłyszeć/przeczytać, że w Sligo mają piękne plaże. Postanowił więc spytać lokalnego taksówkarza, która z nich jest najładniejsza. Gdy dotarł na miejsce, jego zachowanie wskazywało, że faktycznie spodobało mu się tam. Postanowił, że wróci na Rosses Point. Zakładam, że plaża ta miała być w jego przekonaniu ostatnim widokiem, jaki zobaczy.
Inna opcja jest taka, że mógł być jakoś powiązany ze Sligo. Uważam, że to mało prawdopodobne, bo ktoś z lokalnych mieszkańców by go pewnie rozpoznał – jeśli nie za życia, to po śmierci. Z drugiej strony, mógł np. tam przyjeżdżać jako dziecko na wakacje. Wówczas nic dziwnego, że nie został rozpoznany. Czasem trudno znaleźć podobieństwa między wyglądem danej osoby w dzieciństwie i wieku późniejszym. Przy takim założeniu spora też szansa, że osoby, które znały go jako dziecko, już nie żyły.
Co do tożsamości – pewnie jest tak, jak napisałaś. Kluczowe do poznania prawdy wydają się według mnie listy, które mógł wysłać do bliskich (jeśli to oczywiście zrobił).
Dziękuje za odpowiedź. Zgadzam się w 100% z twoją teorią. Też nasunęła mi się myśl, że mógł być jakoś powiązany ze Sligo. Może właśnie tak jak napisałeś..możliwe, że Peter Bergmann przyjeżdżał tam jako dziecko lub nastolatek na wakacje. Może poznał tam nawet swoją pierwszą/młodzieńczą miłość, albo może po prostu usłyszał lub przeczytał, że w Sligo są ładne plaże. Być może przez wiek i z tym wiążąca się zmianą wyglądu nie został przez nikogo tam rozpoznany, albo i może te osoby bądź ta osoba, która go tam znała już nie żyła, lub się wyprowadziła.
Również myślę, że listy mogłyby ujawnić prawdę, jeśli jakiekolwiek listy zostały napisane i wysłane.
Zawsze z miłą chęcią czytam twoje blogi🙂
Również dzięki za odpowiedź.
Cieszę się, że przedstawione historie Ci się podobają 🙂
Sligo słynie z tego, że jest rodzinnym miastem poety Williama Butlera Yeats’a, i jego brata, uznanego malarza. Być może zmarły był fanem któregoś z nich. Ale jednak wydaje mi się, że Sligo było przypadkowym wyborem. „Peter” nie znał tego miasta. W jego rzeczach znaleziono nienaruszone hotelowe mydło. Nie pochodziło jednak z Sligo City Hotel, ba, w ogóle nie pochodziło z jakiegokolwiek hotelu w Irlandii. Nie było dostępne w tym kraju. „Peter” musiał przebywać wcześniej w hotelu w innym państwie. Może usłyszał tam o Sligo, może przeczytał w prasie. Miał też przy sobie niemiecką aspirynę, niemieckie plastry opatrunkowe, a na nogach niemieckie buty. Myślę, że był z Niemiec. Ktoś kto nie zna dobrze niemieckiego, słysząc kogoś mówiącego w tym języku pomyśli, że to Niemiec. A to może być Austriak czy Szwajcar. „Peter” pewnie o tym wiedział, więc dla zmyłki podał, że jest z austriackiej stolicy, przypuszczając, że tam będzie się szukać jego śladów. A tak naprawdę był z Niemiec. Ogólnie, to bardzo przykra sprawa. Zaawansowany rak z przerzutami do kości, klatki piersiowej i płuc, brak nerki, przebyte zawały.. Biedny człowiek, chciałoby się powiedzieć. Ale nie wiadomo kim był, mógł być dobrą osobą, ale kto wie.. Gdyby tak może zrobiono badania DNA w celu ustalenia pochodzenia..
Cześć Niu, dzięki wielkie za te wszystkie interesujące informacje i teorie! 🙂 Ciężko powiedzieć czy był Niemcem, Austriakiem, Szwajcarem. A może po prostu osobą, która długo w którymś z tych krajów mieszkała? Równie dobrze mógł też pochodzić z jeszcze innego państwa i posiadać b. dobrą znajomość niemieckiego? Badania, o których piszesz mogłyby rzucić sporo światła na tę sprawę, masz rację.
4472 to Gávavencsellő, na Wegrzech, jest tam spora mniejszosc niemiecka.
Hej Janek, dzięki za komentarz 🙂
Nie wiedziałem o tym. Google podpowiada z kolei, że ten sam kod pocztowy jest właściwy chociażby dla Holandii, w której też sporo osób mówi po niemiecku (zresztą sam holenderski ma wiele wspólnego z niemieckim). Pewnie też w kilku innych krajach europejskich taki kod pocztowy funkcjonuje. Nie wiemy natomiast, czy tej kombinacji cyfr zupełnie nie wymyślił sobie bohater tej sprawy.
mam pewne spostrzezenie, zeby dostac się do Irlandii, musiał udać się tam samolotem lub statkiem. Zeby skorystac z tych opcji musial przedstawic legalne dokumenty tożsamości. Czy policja sprawdzaja rejestry osob przybywajacych w tym dniu do Irlandii ? moze daloby sie go wychwycic na jakims monitoringu na lotnisku i mozna byloby latwiej dojsc do jego tozsamosci ( znajac np numer lotu mozna sie dowiedziec skad przylecial, a metoda potwierdzania tozsamosci pozostalych pasazerow lotu mogliby dojsc do tego, kim naprawde byl)
Hej Marta, dzięki za komentarz 🙂
Słuszna uwaga – zakładając, że przyjechał z innego kraju, byłyby to najlepsze opcje. Mógł też podróżować busem (tak dostał się z Irlandii Północnej do Irlandii) czy pociągiem. Z racji tego, że nie wiemy tak naprawdę, z jakiego kraju pochodził (albo wyruszył w ostatnią podróż), ciężko jest powiedzieć, jakie weryfikacje tożsamości (np. na granicy) musiał przejść, o ile w ogóle jakaś miała miejsce.
Nie znalazłem informacji, czy śledczy sprawdzili samoloty czy statki mające rejsy w tamtym czasie. Mam przeczucie, że mężczyzna miał na tyle wszystko zaplanowane (albo zwyczajnie sporo szczęścia), że nie podróżował samolotem ani promem, tylko autobusem albo samochodem, który mógł porzucić np. w Irlandii Północnej albo na innym etapie.
Hej, Twój blog bomba, póki co się zapoznaje. Nie mniej jednak odnośnie człowieka z Somertown to ta sytuacja jest już rozwiązana – w sensie ustalili tożsamość tego z plaży https://www.bbc.com/news/world-australia-62314555 oraz https://www.abc.net.au/news/2022-08-02/somerton-man-who-was-carl-charles-webb/101288890
Hej efendi, dzięki za komentarz i miłe słowa 🙂
Wiem, pisałem zresztą o niej – https://niewyjasnione-zaginiecia.pl/tamam-shud/ ale dzięki 🙂
Pozdrawiam!