Ostatnia modyfikacja: 23 października 2024

Mariusz Perdek urodził się w Zabierzowie Bocheńskim (według innych źródeł w sąsiedniej Woli Zabierzowskiej). W każdym razie obie te wsie znajdują się niedaleko Niepołomic w województwie małopolskim. W tych okolicach również dorastał. Mariusz miał dwie starsze siostry oraz młodszego brata. Życie rodzeństwa było dość trudne ze względu na alkoholizm ojca. Mężczyzna, gdy wypił, był agresywny. Mimo tego matka starała się zapewnić pociechom w miarę normalne dzieciństwo. Niestety kobieta zmarła w 2009 roku. Przyczyną śmierci był nowotwór. Cała rodzina mocno przeżyła tę stratę.
Rodzeństwo zawsze dobrze się dogadywało, a po tej tragedii starało się jeszcze bardziej trzymać razem. Matka nie mogła ich już bowiem chronić przed ojcem. Z drugiej strony większość rodzeństwa była już dorosła i mogła się mu przeciwstawić. Mariusza od zawsze łączyła szczególna więź ze starszą o 11 lat siostrą Beatą. Byli najlepszymi przyjaciółmi, zawsze się wspierali i sobie pomagali. Perdek powiedział kilka razy siostrze, że nigdy nie zerwie z nią kontaktu. Chłopak chciał jak najszybciej zacząć zarabiać, by wspomóc finansowo rodzinę. Zaraz po ukończeniu gimnazjum poszedł więc do pracy. Znalazł zatrudnienie w Niepołomicach.
Spis treści
ToggleBurzliwy związek Mariusza i Klaudii

W 2014 roku Mariusz zaczął się spotykać z 17-letnią Klaudią. Połączyło ich silne uczucie mimo dość sporej różnicy wieku (Perdek był o 8 lat starszy). Wkrótce dziewczyna, która pochodziła z Krakowa i tam też się uczyła, przeprowadziła się do ukochanego. W tym momencie należałoby wyjaśnić, że rodzina Perdków mieszkała w piętrowym domu. Mariusz zajmował dolną część, a Beata razem z mężem mieszkała na górze. Mieszkania posiadały też oddzielne wejścia. Pozwalało to na pewnego rodzaju prywatność.
25-latek bardzo się starał, by Klaudii niczego nie zabrakło. Często kupował jej prezenty, przekazywał jej również część zarobionych przez siebie pieniędzy. Dziewczyna tego jednak nie doceniała. Między dwójką dochodziło wielokrotnie do kłótni. Kilka razy zrywali też ze sobą, by szybko zejść się ponownie. Związek ten był więc z pewnością burzliwy, a nawet można by go określić jako toksyczny.
Opisując relację zakochanych, warto wspomnieć o sytuacji, jaka miała miejsce w listopadzie 2014 roku. Klaudia miała wówczas wrócić późno do domu. Mariusz postanowił wyjść po nią na przystanek, by nie wracała sama po zmroku. Zadzwonił do dziewczyny i przekazał jej tę informację. Ta jednak nie była zadowolona. Poprosiła partnera, by został w domu. Perdek jednak nie posłuchał tej prośby.
Gdy spotkał Klaudię, okazało się, że nie była ona sama. Towarzyszyła jej koleżanka oraz kilku kolegów. Na widok Mariusza wszyscy (łącznie z jego dziewczyną) zaczęli rzucać w jego kierunku wyzwiska. Prawdopodobnie doszło też do przepychanki. Zdenerwowany 25-latek wrócił do domu i opowiedział o całej sytuacji Beacie. Okazało się, że 17-latka zrobiła sobie tego dnia wagary. Kika tygodni później ktoś rozbił kamieniem szybę w mieszkaniu Mariusza. Przypuszcza się, że mogło mieć to związek z listopadowym incydentem. Nie udało się jednak ustalić sprawcy tego aktu wandalizmu.
Mariusz bardzo przeżywał rozstania, zwłaszcza na początku. Po jednym z nich dopuścił się nawet próby samobójczej. Na szczęście sytuacja ta nie zakończyła się tragicznie. Mężczyzna postanowił, że potrzebuje pomocy specjalisty. Zaczął więc chodzić do psychologa. W lutym 2015 roku miał też rozpocząć terapię. Niestety nie doczekał tego momentu.
Dzień zaginięcia Mariusza Perdka

19 stycznia 2015 roku Beata szykowała się do pracy. Na krótko przed wyjściem z domu odwiedził ją Mariusz. Wspomniał wówczas, że Klaudia pakuje się i jeszcze tego dnia ma się od niego wyprowadzić. 25-latek dodał też, że pomoże jej w przeprowadzce do rodzinnego Krakowa i pojedzie z nią autobusem.
Beata wspominała później, że brat nie wydawał się przybity tą sytuacją. Przyzwyczaił się już pewnie do tych ciągłych rozstań, a może miał ich już zwyczajnie dość. To on miał podobno zakończyć związek w tym przypadku. Około 17:00 siostra Mariusza otrzymała dziwny telefon od Klaudii. Już sam fakt, że 17-latka do niej dzwoniła był bardzo nietypowy. Jeszcze dziwniejsze były jednak słowa dziewczyny. Powiedziała, że Mariusz nie odbiera od niej telefonu i że jej zdaniem nie żyje.
Poważnie zdenerwowana Beata zadzwoniła więc do ukochanego brata. Ten jednak bez chwili wahania odebrał telefon. Zdziwił go zaniepokojony ton siostry. Kobieta upewniła się, że z Mariuszem wszystko jest w porządku. Dodała, że wieczorem opowie na spokojnie o całej sytuacji. Beata czuła jednak nadal niepokój, dlatego raz jeszcze skontaktowała się z bratem jakąś godzinę później.
25-latek powiedział, że zamierza odwiedzić kolegę Mateusza, który pracował w sklepie w Niepołomicach. Potem miał wrócić prosto do domu. Około 20:00 Perdka nie ma jeszcze w domu. Beata ponownie dzwoni więc do brata. Ten jest jeszcze z kolegą, ale pomału zbiera się do powrotu zgodnie z prośbą starszej siostry. Faktycznie wkrótce opuszcza sklep, co potwierdza nagranie z monitoringu. Miał się udać na przystanek autobusowy, który znajdował się w pobliżu.
Mariusz nie pojawia się jednak w domu, dlatego Beata próbuje skontaktować się z nim kilka razy. Tym razem mężczyzna nie odbiera. Około 22:00 jego telefon przestaje być aktywny, co potwierdzili później śledczy. Być może Perdek sam go wyłączył albo rozładowała się bateria. Policja ustaliła też, że 25-latek wymieniał wiadomości z Klaudią, zanim aktywność telefonu ustała. Mariusz nie wrócił na noc do swojego mieszkania.
Rozpoczęcie poszukiwań 25-latka

Kolejnego dnia ważną informację przekazała sąsiadka Perdków. Opowiedziała, że około 21:30 przejeżdżała przez most w Niepołomicach. Widziała wtedy Mariusza, który opierał się plecami o barierkę podczas rozmowy przez telefon. Kobieta znała mężczyznę od wielu lat. Jest więc mało prawdopodobne, by pomyliła go wtedy z kimś innym. Tym bardziej, że była przekonana, iż zobaczyła właśnie jego. Potwierdził to też opis ubioru mężczyzny.
Bliscy zgłosili natychmiast zaginięcie na policję. O dziwo służby zaczęły podobno śledztwo od razu, choć od zaginięcia minęło zaledwie kilkanaście godzin. Beata rozpoczęła również poszukiwania na własną rękę. Kobiecie udało się dotrzeć do bezdomnego, który mieszkał w barakach koło mostu. Opowiedział on, że w noc zaginięcia słyszał, jak jakiś mężczyzna w pobliżu kłócił się przez telefon. Nie wiadomo jednak, czy był to Mariusz czy ktoś inny. Gdyby był to przypadek, to jednak bardzo osobliwy. Z drugiej strony, telefon zaginionego nie był zdaniem śledczych używany po 22:00. Według bezdomnego kłótnia miała miejsce najpewniej po północy.
21 stycznia, czyli zaledwie dwa dni po zaginięciu, policja zleca nurkom zbadanie Wisły w okolicach mostu. Znalezione zostają zwłoki, natomiast badanie DNA wyklucza, że jest to ciało Perdka. W akcję poszukiwawczą włączają się też strażacy. Niestety działania te nie przynoszą żadnego rezultatu. Podobnie jest ze sprawdzeniem kamer przemysłowych. Jedynie wspomniany wcześniej monitoring ze sklepu kolegi uchwycił postać Mariusza.
Rodzina oraz znajomi nie poddają się. Rozlepiają w okolicy setki plakatów z wizerunkiem zaginionego. Dziwne jest jednak to, że szybko wszystkie te plakaty zostają zerwane. Po ponownym ich naklejeniu i prośbach bliskich, by tym razem je zostawić, sytuacja powtarza się. Nie wiadomo, kto niszczy plakaty i dlaczego to robi. Zastanawiające jest też to, że w poszukiwania zupełnie nie angażuje się Klaudia.
Dziwny telefon od znajomego

Mijają kolejne tygodnie, a sprawa zaginięcia nadal pozostaje nierozwiązana. Z każdym następnym dniem coraz mniej prawdopodobne wydaje się odnalezienie mężczyzny. Nadzieję bliskim przynosi niespodziewany telefon od znajomego Perdka. W czerwcu 2016 roku Sławomir dzwoni do Beaty i prosi jej brata do telefonu. Zaskoczona kobieta odpowiada, że jest to niemożliwe, ponieważ Mariusz zaginął ponad pół roku wcześniej.
Tym razem to Sławek jest zdumiony. Opowiada o tym, że Mariusz kontaktował się z nim przed dwoma albo trzema miesiącami. Podczas rozmowy przyznał, że rozstał się z Klaudią i wyprowadził z rodzinnego domu. Zamieszkał w Krakowie, ale nie chciał zdradzić konkretnego adresu. Poprosił natomiast o spotkanie. Najważniejsze było jednak to, że kolega opowiedział też o szczegółach z życia Mariusza, które mógł znać tylko on lub jego najbliżsi. Z drugiej strony, Perdek mógł je przekazać przed zaginięciem.
Oniemiała Beata poprosiła znajomego, by podał jej numer telefonu, z którego zadzwonił jej brat. Sławomir odrzekł, że ma ten numer zapisany na poprzedniej karcie SIM. Powiedział, że musi ją przełożyć do telefonu. Obiecał, że prześle ten numer kolejnego dnia. Tak też się stało. Beata natychmiast skontaktowała się z policją i przekazała otrzymane informacje. Po pół godzinie kolega Mariusza ponownie dzwoni do jego siostry. Tym razem twierdzi, że numer jest błędny.
Beata prosi o wyjaśnienie sytuacji, ale mężczyzna zachowuje się dziwnie i unika odpowiedzi. Śledczy tymczasem sprawdzają przesłany numer. Niestety okazuje się, że nie był on zarejestrowany. Praktycznie uniemożliwia to odszukanie jego właściciela. Co więcej, numer jest już nieaktywny. Później bliscy, jak i policja, kontaktują się jeszcze kilka razy ze Sławkiem, a nawet jego siostrą, która była obecna podczas rozmowy z Mariuszem. Mężczyzna potwierdza przekazane wcześniej informacje.
Potencjalne teorie na temat zaginięcia Mariusza
Niestety do dziś nie udało się ustalić, co stało się z Mariuszem Perdkiem. Istnieje kilka teorii, które tłumaczą możliwe losy mężczyzny. Przedstawię te, które wydają się najbardziej prawdopodobne.
Pierwsza zakłada samobójstwo mężczyzny. Mogłoby za tym przemawiać to, że w dniu zaginięcia rozstał się z Klaudią. W przeszłości miał też już jedną nieudaną próbę samobójczą. Po raz ostatni był wreszcie widziany na moście, z którego mógł skoczyć. Z drugiej strony ciężko było powiedzieć, czy jest to kolejne z wielu rozstań czy tym razem było to ostateczne zerwanie. Zdaniem Beaty jej brat nie dawał po sobie poznać, żeby jakoś szczególnie przejął się tą sytuacją.
Według innej hipotezy Mariusz mógł zostać zabity. W tę możliwość najbardziej wierzy siostra zaginionego. Z jednej strony jest to mało prawdopodobne, ponieważ Perdek nie miał raczej wrogów. Wiadomo natomiast, że pożyczał znajomym pieniądze. Jeden z dłużników mógł nie chcieć oddać pożyczki. Żeby zachować środki, mógł postanowić, że zabije Mariusza.
Kolejna teoria głosi, iż Mariusz uległ wypadkowi. Ktoś mógł go np. potrącić podczas drogi powrotnej do domu. Następnie sprawca ukrył ciało, by uniknąć odpowiedzialności za spowodowanie śmierci. Nie można wykluczyć takiej opcji, choć w tym wypadku na drodze lub poboczu mogłyby się pojawić ślady krwi.
Ostatni scenariusz zakłada, że Perdek zniknął dobrowolnie i nadal żyje. Tę teorię mogą potwierdzać informacje uzyskane od Sławomira. Nawet jeśli Mariusz faktycznie przeprowadził się do Krakowa lub jakiegokolwiek innego miasta, to dlaczego nie skontaktował się z bliskimi? Dlaczego nie powiadomił Beaty, która szuka go bezustannie do dziś? Miejmy nadzieję, że któregoś dnia, zagadka ta zostanie wyjaśniona, a bliscy zaznają wreszcie spokoju.
Sprawdź też mój odcinek o Mariuszu na YouTube!
(znajdziesz w nim dodatkowe informacje)
Podobał Ci się artykuł? Oceń go!
Średnia ocena: / 5. Ilość ocen:
Na razie brak ocen. Bądź pierwszy!
Aż tak źle? 😉
Będę wdzięczny za informację, skąd tak niska ocena. Dzięki temu będę mógł poprawić artykuł i uniknę podobnych błędów w przyszłości.
Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować










Z niecierpliwością czekasz na kolejny wpis? Zapraszam na fanpage'a na Facebooku, gdzie wrzucam info o nowych artykułach!
Sprawdź też, jak możesz wspomóc mojego bloga :)
Myślę, że Mariusz mógł zostać zamordowany i myślę, że jego (była) dziewczyna Klaudia ma coś z tym wspólnego. Bardzo dziwne jest to, że Klaudia w tym samym dniu powiedziała, że myśli, że Mariusz nie żyje. Czyżby wiedziała o planowanym morderstwie? Bardzo podejrzane jest też to, że ktoś zrywał plakaty, które informowały o zaginieciu. Wątpię w to, że zrywałby je sam Mariusz. Co do tego tajemniczego telefonu, myślę, że ktoś mógł upozorować tę historyjkę i podszyć się za Mariusza, albo może i sam Sławomir ją zmyślił z dla nas dotychczas nieznanych powodów.
Mimo upływu tylu lat mam jednak nadzieję, że Mariusz żyje i że odezwie się do Beaty, która nieustannie go szuka.
Dziwne jest to zrywanie plakatów i to robione drugi raz jak ponownie jes rozwiesili, i tu rodzina i siostra robili błąd, po pierwszym zerwaniu plakatów powinni przed kolejnym zrywaniem plakatów zamontować gdzieś kamerkę lub nawet z dwie/trzy takie gdzieś na drzewie czy na słupie, kamera nagrała by tego kogoś kto zrywa te plakaty. Można taki coś zrobić nawet teraz kilka lat po zaginięciu zapewne ta osoba znowu by je zerwała. Trzeba pomyśleć czasami sprytnie, w PL policji też brakuje pomysłów. Tak zwanych inteligentnych prowokacji.
dziwny telefon Klaudii do sisotry z podejrzeniem ze Mariusz nie zyje, brak zaangażowania w poszukiwania, oraz zrywanie plakatów…W mojej ocenie Mariusz padł ofiarą morderstwa, a brało w tym udział 2 osoby lub więcej… myśle ze telefon z prosba o kontakt od kolegi był wykonany celowo dla zmylki.
Nie wiem Marta czy Mariusz mógłby mieć aż takich wrogów, chociaż jak patrzeć na to co się dzieje ostatnio wśród Polskiej młodzieży te pobicia śmiertelne i wtedy mogło tak być, ci kumple tej Klaudii może chcieli go nastraszyć i stała się tragedia. Z tym telefonem Klaudii mogło być też tak że gdy się kłócili przez telefon Perdek powiedział tej Klaudii że dziś się zabije czy coś takiego to ona może w obawie zadzwoniła do Siostry Mariusza że to mógł zrobić? Jej nie było w tej miejscowości więc albo myślała że on to zrobił albo jej kumple mogli mu coś zrobić coś z tych dwóch teorii. Natomiast wracając do tych plakatów to napewno zrywa je ktoś kto nie chce aby to się wydało, ale jak Mariusz nie żyje został zabity to po co zrywać te plakaty jak i tak go nikt nie znajdzie gdy on nie żyje a ciało jest ukryte. Kluczem było nagranie tej osoby która zrywa plakaty, ale teraz już za późno jak to zostało rozdmuchane to ta osoba rączek już nie zerwie ewentualnie tych plakatów.
A Ja mam co do tego zaginięcia dość ciekawą poszlakę, jaką był komentarz pod podcastem o Mariuszu, na kanale „5 nie zabijaj” prowadzonym przez Justynę Mazur-Kudelską. Mianowicie ten komentarz napisała osoba która podała się, za wieloletnią sąsiadkę Mariusza i w treści komentarza była opinia, że chłopak nie był wcale taki niewinny a wręcz przeciwnie.
Próbowałem znaleźć ten komentarz po jakimś czasie ale został najprawdopodobniej usunięty – co daje dużo do myślenia.
Cześć Konrad,
dziękuję za komentarz! ciekawy trop, chociaż brakuje konkretnych informacji i równie dobrze ktoś mógł się pod tę sąsiadkę podszyć.
Pozdrawiam 🙂