Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2023

20 stycznia 1995 roku wydawał się zwykłym dniem. Z perspektywy czasu można jednak powiedzieć, że wywrócił on do góry nogami życie bliskich Roberta Wójtowicza. 23-letni mężczyzna około południa wyszedł z domu na chwilę wyrzucić śmieci. Był wtedy widziany po raz ostatni przez jednego z sąsiadów.
W źródłach na temat tej sprawy często wspomina się, że Robert miał potem udać się na wykłady na swojej uczelni, czyli Uniwersytecie Jagiellońskim. Warto jednak dodać, że student psychologii nie tylko się na nich nie pojawił. Nie dotarł również na zajęcia, które zaczynały się o 10:00. Jest to interesujące, ponieważ był zawsze bardzo sumiennym i punktualnym uczniem.
Rodzina Wójtowiczów była zwykłą, kochającą się rodziną z Krakowa. Małżeństwo miało trójkę dzieci – córkę i dwóch synów. Głowa rodziny, Lech, wyjechał za chlebem do Rosji. Mężczyzna pracował w Magnitogorsku i zarabiał znacznie lepiej niż w ojczystym kraju. Z powodu dzielącego ich dystansu członkowie familii Wójtowiczów rzadko mieli okazję spędzać czas w komplecie. Pozostawali jednak w kontakcie listownym i telefonicznym.
Pracujący w Rosji Lech planował jednak za jakiś czas wrócić na stałe do Polski. Jego żona oraz córka pracowały, a syn studiował na jednym z najlepszych uniwersytetów w kraju. Wszystko wydawało się zmierzać w jak najlepszym kierunku, aż do feralnego styczniowego dnia.
Spis treści
TogglePoczątek śledztwa w sprawie zaginięcia Roberta

Zaniepokojona rodzina chciała zgłosić miejscowej policji zaginięcie Roberta. Funkcjonariusze nie bardzo przejęli się natomiast sprawą. Poinformowali, że muszą odczekać 48 godzin. Zrozpaczona matka studenta zadzwoniła do swojego męża. Mężczyzna postanowił wrócić jak najszybciej do domu, żeby pomóc w poszukiwaniach i wesprzeć pozostałych.
Śledczy w końcu zaczęli badać sprawę zniknięcia młodego studenta. Na początku sprawdzono scenariusz, który zakładał wstąpienie zaginionego mężczyzny do sekty. W latach 90. faktycznie na terenie Polski działała rekordowa ilość podejrzanych związków wyznaniowych. Uduchowiony i stosunkowo samotny chłopak mógł stać się łatwym celem przywódców sekty. Dodatkowo duchowość była dla Roberta bardzo ważna. Mężczyzna interesował się też ogólnie religiami, a nawet zjawiskami paranormalnymi. Nie udało się jednak znaleźć dowodów potwierdzających tę teorię.
Prowadzący śledztwo rozważali też, że student psychologii mógł świadomie odciąć się od dotychczasowego życia i zacząć nowe zupełnie gdzieś indziej. Bliscy zgodnie twierdzili natomiast, że mężczyzna był bardzo przywiązany do członków swojej rodziny, z którymi dobrze się dogadywał. O ile ucieczka jest dość częstą przyczyną zaginięć, tak w tym przypadku wydawała się raczej mało realna.
Czy Robert Wójtowicz popełnił samobójstwo?

Jedną z głównych teorii śledczych było od początku samobójstwo. Rodzina Roberta stanowczo zaprzeczała takiej możliwości. 23-latek był bowiem bardzo pobożny i regularnie chodził do kościoła. Udzielał się też w duszpasterstwie akademickim. Jak wiadomo, odebranie sobie życia według wiary katolickiej jest bardzo poważnym grzechem, którego mężczyzna nie popełniłby zdaniem bliskich.
Rodzina Wójtowiczów twierdziła też, że Robert nie miał podstaw, by zdecydować się na samobójstwo. Tu co prawda zdania są podzielone. Chłopak nie miał bowiem dziewczyny ani zbyt wielu znajomych. Większość czasu spędzał samotnie lub w towarzystwie rodziny, z którą był bardzo zżyty. Z drugiej strony taki miał charakter. Był podobno nadzwyczaj poważny i dojrzały, znacznie bardziej niż wskazywał jego wiek.
Warto też dodać, że Robert mieszkał w przeszłości z dala od najbliższych. Ukończył bowiem Liceum Lotnicze w Dęblinie, a potem przez trzy semestry studiował na Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Tęsknił jednak za domem, dlatego zdecydował się na powrót do rodzinnego Krakowa.
Nie można wykluczyć, że 23-latek cierpiał na depresję lub stany depresyjne, ale nigdy też tego nie stwierdzono. Należy natomiast pamiętać, że niemal zawsze bliscy wykluczają samobójstwo zaginionej lub zmarłej w niewyjaśnionych okolicznościach osoby. Członkowie rodziny w podobnych przypadkach twierdzą też często, że nie miała ona większych problemów, przed którymi chciałaby uciec. W rzeczywistości bywa natomiast niekiedy inaczej.
Teoria zakładająca morderstwo studenta psychologii

Oczywiście istniała jeszcze jedna możliwość – że Robert został uprowadzony lub zamordowany. Z początku śledczy uznali, że była to mało prawdopodobna hipoteza. W kontekście informacji, które wyszły na światło dzienne wiele lat później, scenariusz ten okazał się nagle bardzo prawdopodobny.
W toku dziennikarskiego śledztwa okazało się, że ze sprawą zaginięcia mogli być powiązani księża z archidiecezji krakowskiej. W szczególności podejrzane było zachowanie księdza Adama. Wikary był wówczas opiekunem duszpasterstwa, do którego należał Robert. Student psychologii dużo czasu spędzał z kapłanem. Wójtowicz miał też podobno odwiedzać księdza w jego mieszkaniu.

Po zniknięciu 23-latka wikary był bardzo przygnębiony i zachowywał się dziwnie. Ksiądz zaczął też sięgać po alkohol. Największe problemy alkoholowe miał podobno, gdy zbliżała się okrągła rocznica zaginięcia Roberta. Przy okazji dziennikarskiej konfrontacji brat księdza Adama, Andrzej, bardzo zdenerwował się podczas rozmowy o Wójtowiczu. Zaczął krzyczeć, że we dwójkę zabili go, zawinęli ciało w dywan, zapakowali do samochodu i wywieźli. Potem dodał, że tylko żartował. Trzeba przyznać, że to bardzo specyficzne poczucie humoru…
Księża byli też badani przy użyciu wariografu. Wyniki wskazywały, że udział mężczyzn w zniknięciu studenta był bardzo prawdopodobny. Interesujące informacje miały też zostać ujawnione podczas wyjazdu na Maltę. Odbył się on w 2018 roku z okazji 25-lecia święceń kapłańskich. Dwóch księży miało przyznać się do tego, że Robert zginął, a oni wiedzą, co się z nim dokładnie stało.
Po publikacji artykułu z 2018 roku, który zawierał nowe informacje na temat zniknięcia Wójtowicza, śledztwo zostało wznowione. Prokuratura Okręgowa w Krakowie zainteresowała się nowymi tropami i chciała je zweryfikować. Od tego czasu minęło kilka kolejnych lat. Choć wydaje się, że jesteśmy blisko poznania całej prawdy, to oficjalnie śledztwo jest cały czas w toku. Miejmy nadzieję, że uda się ustalić, co stało się z Robertem Wójtowiczem, a odpowiedzialni za jego zniknięcie poniosą należną im karę.
Podobał Ci się artykuł? Oceń go!
Średnia ocena: / 5. Ilość ocen:
Na razie brak ocen. Bądź pierwszy!
Aż tak źle? 😉
Będę wdzięczny za informację, skąd tak niska ocena. Dzięki temu będę mógł poprawić artykuł i uniknę podobnych błędów w przyszłości.
Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować










Z niecierpliwością czekasz na kolejny wpis? Zapraszam na fanpage'a na Facebooku, gdzie wrzucam info o nowych artykułach!
Sprawdź też, jak możesz wspomóc mojego bloga :)
Jak zwykle bardzo dobrze się czyta Twoj blog. Bardzo rzetelnie przedstawiona sprawa. Znam ja myślę, że to jedna z najbardziej znanych spraw w Polsce. Zaginięcia są strasznie przytłaczające wiem coś o tym parę tyg temu zaginął mój dobry kolega niestety skończyło się to tragicznie miał depresje mysle że każdy możliwy scenariusz jest możliwy depresja to naprawdę podstępna choroba.. Jeśli faktycznie Ci księża maczali w tym palce to oby sprawiedliwości stało się zadość żeby rodzina mogą znać prawdę bo to jest coś okropnego nie wiedzieć do tej pory gdzie jest ich syn, brat.
Cześć Paula, dzięki za komentarz i miłe słowa! 🙂
Bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojego kolegi 🙁
Masz rację, najbardziej mi szkoda ojca, który chyba najbardziej się zaangażował w tę sprawę i poszukiwanie syna.
Pozdrawiam!
Hej!
Uwielbiam czytać Twojego bloga, jestem ogromną fanką! Przeczytałam już wszystkie wpisy i prawie codziennie patrzę czy są nowe 😀
Zawsze interesowały mnie takie sprawy, tajemnicze zaginięcia…. nie sposób się oderwać podczas czytania, bardzo dobrze piszesz 🙂
Pozdrawiam 🙂
Hej Paulina, dzięki za komentarz i miłe słowa! <3
Zapraszam na fanpage'a na Facebooku - https://www.facebook.com/NiewyjasnioneZaginiecia
Tam wrzucam zawsze informacje o świeżo opublikowanych wpisach 🙂 Moje artykuły od niedawna zaczęły się też pojawiać na serwisie wp.pl i na profilu na FB będę wrzucał linki do nich.
Pozdrawiam! 🙂
Świetnie, bardzo dziękuję za informację. Na pewno zajrzę! i będę śledzić na bieżąco 🙂
Miłego dnia!
Super 🙂
Dzięki, wzajemnie!
Ks. Krzysztof Polewka (ks. Stanisław) przewodzi nowohuckim grupom pielgrzymki krakowskiej na Jasną Górę. Co roku. W tym roku też. Ludzie nie mają z tym problemu. Większość jest nieświadoma. Ksiądz jest zabawny więc fajny i lubiany.
Natomiast księża-bracia to Józef Litwa z Parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Krakowie i Krzysztof Litwa z Parafii Matki Bożej Śnieżnej w Tokarni
kochani proszę zwróćcie się do prokuratury o najnowszy stan pracy nad sprawą a nie wydajcie wyroków na niewinnych.
Hej Klos, dzięki za komentarz!
Domyślam się, że masz na myśli „wydanie wyroku” na księży. Jeśli tak:
1) wskaż proszę fragment, gdzie niby ten „wyrok” na nich wydałem 😉
2) skąd pewność, że są niewinni? 😉
Pozdrawiam!
Admin oparłeś się na hipotezach a nie na faktach pochodzących z kampanii medialnej. nie mają się one nijak do konkretnych ludzi i faktów. w Polsce obowiązuje zasada domniemania niewinności, a nie stalinowskie udowadnianie, własnej niewinności , której się domagasz. bardzo ciekawe badania na temat pracy Archiwum x poczynił Pan Redaktor Baczyński z Onetu. ciekawe badania dokonali redaktorzy Crime Inwestigation. a tu z pełnym szacunkiem do blogu, ale obecny stan wiedzy i badań w tym kierunku nie wyklucza innych hipotez. Twój blog jest gotowym scenariuszem do kolejnego odcinka Komisarza Alexa, i powielaniem i sugerowaniem winy. I postulatu ukarania winnych. chyba kosmitów. ?
Jeżeli księża są niewinni to powinni współpracować z każdym,komu zależy na prawdzie a w szczególności powinni,szczególnie ksiądz pod imieniem Adam.Nie wyobrażam sobie,że ksiądz,który zna dziecko w duszpasterstwie, po jego zaginięciu nie szuka kontaktu z rodziną choćby po to by ją wesprzeć w tym trudnym czasie.Chyba,że coś ma jednak do ukrycia….a w Polsce istnieje zasada zamiatania sprawy pod dywan…..szczególnie w archidiecezji krakowskiej
Ciezko jest o prawdę w kraju gdzie rzadowi lobbuje kosciol
To jest chore ale ta instytucja sama sobie grabi i niestety , otworzmy oczy, nie zyje tym co glosi, interesuja ja tylko wladza i wplywy, a nie prawda i milosc , ale i z takimi los sie rozprawi..
Niestety cmentarze są pelne bogobojnych katolików, którzy popełnili samobójstwo – depresja nie wybiera a wręcz pokusiłabym się o stwierdzenie ,że osoby nazwijmy to nadmiernie uduchowione i nie mające za bardzo innych punktów odniesienia poza swoją wspólnota religijna ,są bardziej narażeni na konsekwencje wynikające z tej strasznej choroby ,bo statystycznie później szukają specjalistycznej pomocy ,są też osobami często mniej akceptującymi siebie i rzeczy w sobie, które dla osób niewierzscych nie stanowią problemu lub nie wywołują poczucia dysonansu jak np .homoseksualizm
Robert był osoba samotna ,nieadekwatnie do wieku związana z najbliższą Rodzina ,byl madrym ale z drugiej strony nievo infantylnym chlopakiem a na kilka miesięcy przed śmiercią przezywał wahania nastroju, jego listy do ojca były nieco dziwne ,zachowanie zwłaszcza w dniu zaginięcia także
Tak więc samobójstwo jak najbardziej wchodzi w grę, ale tak czy owak jest coś na rzeczy z księżmi z jego parafii ,to zapieranie się jednego z ksiazy ,że tylko okazjonalnie widywał się z Robertem a ich znajomość była przelotna i właściwie zerowa kompletnie przeczy zeznaniom wszystkich innych osób związanych z duszpastertwem ,niechać do rozmowy o Robervie ,postępujący po zaginieciu Roberta alkoholizm jednego z księży…za dużo tych zbiegów okoliczności – ale gdybym ja miała stawiać daleko idące hipotezy ,to powiedziałabym, że Robert był z jednym z książy w relacji intymnej ,która dla tego księdza nic poza fizycznością nie znaczyła i kiedy Robert ( którego i tak w związku z jego zarliwa pobożnością i negacja przez Kościół związków homoseksualnych musiało dręczyć poczucie winy ) zdał sobie sprawę, że księdzu chodzi jedynie o s*x ,przeszedł załamanie….I tu scenariusze mogą być dwa ,albo ostatecznie popchnęło to Roberta do samobójstwa albo ksiądz się przestraszył zdemaskowania przez granego wyrzutami sumienia Roberta i od tego momentu potoczyć się to mogło już jakkolwiek
Smutna historia ,szkoda że wśród bliskich nie miał tak naprawdę nikogo na tyle bliskiego, by móc się zwierzyć że wszystkich swoich rozterek
Hej Paula,
Dzięki za komentarz i podzielenie się swoją teorią! Faktycznie, mogło być jak piszesz, że Robert zaczął związek z księdzem, a potem sytuacja wymknęła się spod kontroli i stało się coś złego.
Pozdrawiam 🙂
Samobójstwo to ciało by znaleziono
Hej Ahen,
Dzięki za komentarz! Nie do końca się zgodzę – faktycznie, często ciała samobójców są znajdowane, ale nie zawsze 😉
Pozdrawiam!
O, widzę że jeden z księży dotarł na Twojego bloga pod nickiem Klos. Zawsze dyskutuje, podając te same argumenty 😉
Mieszkałam w okolicach, gdzie księża byli na parafiach i mogę powiedzieć, że byli bardzo lubiani przez ludzi. Życzliwi i pomocni. Jednak patrząc na tą sprawę, nie wiem. Sporo wskazuje na to, że byli w to zamieszani/lub wiedzą, co się stało z tym chłopakiem. Nie jestem w stanie rozumieć, czemu nie wyjawią co się tak naprawdę stało
Cześć Meve,
dziękuję za komentarz i podzielenie się tymi informacjami 😊 mam podobne spostrzeżenia co do księży 🙁
Pozdrawiam, miłej majówki 🙂