Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2023
Timmothy Pitzen urodził się 18 października 2004 roku w mieście Aurora w stanie Illinois (USA). Był jedynym dzieckiem Jamesa (zwanego również Jimem) Pitzena i Amy Joan Marie Fry-Pitzen. Ich małżeństwo nie należało jednak do najbardziej udanych.
Para była bliska rozwodu w 2008 roku, gdy Jim odkrył, że Amy wymieniała wiadomości z jednym ze swoich trzech byłych mężów. Planowali się spotkać, gdy James miał być poza miastem. Mężczyzna zagroził rozwodem i tym, że będzie walczył o samodzielną opiekę nad ich synem. Kobieta przestraszyła się wówczas, że sędzia odbierze jej Tima i przyzna opiekę Jimowi.
Byłby to prawdopodobny scenariusz, ponieważ Amy borykała się z problemami psychicznymi. W przeszłości próbowała też dwukrotnie popełnić samobójstwo. Kobieta miała przepisane leki na stany lękowe oraz depresję, lecz nie brała ich regularnie.
Spis treści
ToggleOdebranie Timmothy’ego ze szkoły
11 maja 2011 roku ojciec chłopca krótko przed 8:00 zawiózł go do przedszkola. Jim następnie podrzucił żonę do pracy. Kobieta chwilę później odebrała natomiast syna. Podjechała po niego swoim niebieskim Fordem Expedition z 2004 roku, który czekał na nią zaparkowany wcześniej pod pracą. Było to około 8:15. Pretekstem była nagła sytuacja rodzinna. W rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca.
Matka i syn opuścili przedszkole jakieś 20 minut później. Następnie kobieta zostawiła swój samochód u mechanika około 10:00. Pracownik warsztatu zawiózł Fry-Pitzen i jej syna do zoo w Brookfield. Było to jedno z ulubionych miejsc 6-latka.
O 15:00 Amy wróciła, by odebrać swój pojazd. Pojechała potem razem z Timmothym do hotelu KeyLime Cove Resort w Gurnee, gdzie spędzili noc. 12 maja matka i syn zatrzymali się natomiast w Kalahari Resort w Wisconsin Dells w stanie Wisconsin. O 10:00 następnego dnia pojawili się na nagraniu z monitoringu, gdy wymeldowali się i opuszczali hotel. Od tego czasu nikt więcej nie widział chłopca.
Ostatnie chwile Amy Fry-Pitzen
13 maja między 12:00 a 13:30 Fry-Pitzen zadzwoniła do kilku członków rodziny (m.in. swojej matki i szwagra). Przekazała im, że razem z synem są bezpieczni i wszystko u nich w porządku. Timmothy był słyszany w tle podczas tych rozmów. Chłopak skarżył się podczas jednej z nich, że jest głodny. 6-latek zamienił też nawet kilka słów z bratem Jima.
Zgodnie z ustaleniami operatorów telefonicznych połączenia zostały wykonane z obszaru znajdującego się na północny zachód od Sterling w stanie Illinois, w pobliżu Drogi nr 40. Fry-Pitzen nie skontaktowała się jednak z Jamesem, który próbował zlokalizować najbliższych od chwili, gdy przyjechał odebrać syna z przedszkola o 10:30. Dowiedział się wówczas, że przez niemal cały dzień go tam jednak nie było.
Po wykonaniu tych kilku rozmów Amy wyłączyła telefon. Udało się ustalić, że kierowała się wówczas do Sterling w stanie Illinois. Zagadką jest, co robiła w tym mieście. Nie mieszkał tam bowiem żaden jej znajomy ani członek rodziny. Śledczy dowiedzieli się też, że kobieta potajemnie odwiedziła dwukrotnie te okolice kilka miesięcy wcześniej. Nie wiadomo jednak, jaka była przyczyna tych wypraw.
O 19:25 kamery monitoringu zarejestrowały pobyt Amy w sklepie Family Dollar w Winnebago w stanie Illinois. Kupiła tam długopis, papier listowy i koperty. O 20:00 kobieta była widziana w sklepie Sullivan’s Food. O 23:15 Fry-Pitzen zameldowała się w Rockford Inn w Rockford w stanie Illinois. Tej samej nocy lub następnego ranka kobieta odebrała tam sobie życie. Podcięła żyły w nadgarstkach i szyi. Dodatkowo przedawkowała też leki.
14 maja o 12:30 jej ciało wraz z listem pożegnalnym znalazła pokojówka hotelowa. Drzwi były zamknięte na klucz i zabezpieczone dodatkowo łańcuchem. Z tego powodu pokojówka nie była w stanie otworzyć drzwi na oścież. Po ich maksymalnym uchyleniu była jednak w stanie dostrzec zwłoki kobiety leżące na podłodze.
W notatce Amy przeprosiła za bałagan, który po sobie zostawiła. Kobieta wyjaśniła też, że Timmothy nigdy nie zostanie znaleziony. Dodała jednak, że chłopiec jest bezpieczny i przebywa z ludźmi, którzy będą się nim dobrze opiekować.
Gdzie jest chłopiec?
Policja odkryła na nożu, który Fry-Pitzen wykorzystała do popełnienia samobójstwa, wyłącznie ślady jej krwi. Plamy krwi znaleziono też w samochodzie kobiety. W wyniku badań ustalono, że należała ona do Timmothy’ego. Jeden z członków rodziny ujawnił później, że prawdopodobnie były to ślady po krwotoku z nosa, którego 6-latek doznał na początku maja.
Zauważono również, że zaginął telefon komórkowy Amy. W 2013 roku odnaleziono komórkę kobiety. Telefon znajdował się obok Drogi nr 78, ale jego odkrycie nie przyniosło żadnych nowych dowodów. Badanie auta Fry-Pitzen wykazało, że pojazd był zaparkowany na trawiastym terenie. Został porzucony prawdopodobnie w pobliżu strumienia, znajdującego się niedaleko od autostrady. Nie pomogło to jednak natrafić na ślad zaginionego chłopca.
Chwilowy przypływ nadziei
3 kwietnia 2019 roku mieszkańcy Newport w stanie Kentucky zadzwonili na policję, aby zgłosić nastolatka błąkającego się po ulicach. Kiedy policja znalazła wstrząśniętego i zdezorientowanego mężczyznę, ten powiedział im, że nazywa się Timmothy Pitzen. Twierdził również, że uciekł z hotelu, gdzie był przetrzymywany przez dwóch oprawców. Rzekomy zaginiony relacjonował, że został porwany w wieku 6 lat. Miał być od tego czasu regularnie wykorzystywany seksualnie i bity. Wyglądał jednak na znacznie starszego, niż powinien być wówczas zaginiony. Pitzen w 2019 roku miałby 14 lat.
Następnego dnia biuro FBI w Louisville (stan Kentucky) ujawniło za pośrednictwem Twittera, że wspomiana osoba nie jest zaginionym chłopcem. Potwierdziły to jednoznacznie badania DNA. Głos zabrał też rzecznik policji w Aurora (stan Illinois), sierżant Bill Rowley. Funkcjonariusz powiedział, że mimo rozczarowania wynikającego z całej sytuacji, nadal prowadzone są działania w sprawie odnalezienia Timmothy’ego.
Osobą, która twierdziła, że jest Pitzenem, okazał się 23-letni Brian Michael Rini. Mężczyzna opuścił więzienie w Ohio niespełna miesiąc wcześniej. Spędził tam czternaście miesięcy z powodu włamania i aktów wandalizmu. Okazało się też, że już dwukrotnie wcześniej twierdził, że jest ofiarą wykorzystywania seksualnego. W 2020 roku Rini został skazany na dwa lata więzienia za oszustwo podszywania się pod Pitzena. Niestety do dziś nie udało się ustalić, co stało się z zaginionym chłopcem. Bliscy Timmothy’ego nadal wierzą, że żyje i któregoś dnia wróci do domu cały i zdrowy.
Podobał Ci się artykuł? Oceń go!
Średnia ocena: / 5. Ilość ocen:
Na razie brak ocen. Bądź pierwszy!
Aż tak źle? 😉
Będę wdzięczny za informację, skąd tak niska ocena. Dzięki temu będę mógł poprawić artykuł i uniknę podobnych błędów w przyszłości.
Inne wpisy, które mogą Cię zainteresować
Z niecierpliwością czekasz na kolejny wpis? Zapraszam na fanpage'a na Facebooku, gdzie wrzucam info o nowych artykułach!
Sprawdź też, jak możesz wspomóc mojego bloga :)
Dziwna sprawa. W takich sytuacjach zdarzają się rozszerzone samobójstwa, tylko zwłoki chłopca ktoś by odkrył w końcu.
Może na złość ojcu komuś go sprzedała?
Bardzo lubię Twojego bloga, mam nadzieję, że będziesz pisać dalej 🙂
Cześć, dzięki za komentarz 🙂 Zgadzam się – rozszerzone samobójstwo jest możliwe, tylko co wtedy stałoby się z ciałem chłopca? Myślę, że czego by nie zrobiła z synem, to była to właśnie forma zemsty na mężu.
Dzięki za miłe słowa 🙂 Teraz przygotowuję się do przeprowadzki i mam niestety mało wolnego czasu, ale jak już ogarnę się w nowym miejscu (pewnie marzec-kwiecień), to zamierzam wrócić do w miarę regularnych publikacji.
Trzymam kciuki za przeprowadzkę, co prawda od bardzo dawna mieszkam w jednym miejscu, ale mam teraz generalny remont mieszkania na głowie i zgadzam się z teorią, że doba co najmniej jest za krótka o 2 godzinki :).
Masz rację – gdyby odkryto ciało, a mąż wiedziałby co się stało to właśnie byłaby dla niego ogromna kara.
Z drugiej strony czym mogłaby się motywować w przypadku sprzedaży chłopca? Popełniła samobójstwo, więc pieniądze by jej nie były potrzebne, a znowu i w tym przypadku ojciec nie dowiedział się jaki los spotkał jego dziecko. Może to też ma być forma kary?
Dzięki, ja trzymam natomiast kciuki za Twój remont 🙂 Kilka przeprowadzek przeżyłem, ale remontu – a już zwłaszcza generalnego – nie przerabiałem, choć podejrzewam, że to również traumatyczne przeżycie 😀
Tak, sprzedaż chłopca wydaje się nie mieć większego sensu. Z drugiej strony ciężko powiedzieć, w jakim stanie psychicznym była matka Timmothy’ego. Być może uległa czyimś namowom albo posłuchała chorych głosów w swojej głowie.
Mam nadzieję, że u Ciebie sprawa remontu idzie bardzo dobrze :).
Masz rację. Ludzie wzburzeni, w afekcie popełniają kompletnie nieracjonalne czyny, może tutaj kluczem do tej sprawy była chęć ukarania ojca dziecka?
Właśnie mam za sobą tymczasową przeprowadzkę, a za miesiąc przenoszę się do docelowego miejsca, więc sporo się dzieje 😀 mam nadzieję, że u Ciebie już po remoncie 🙂
Jest to prawdopodobne, do tego dodałbym problemy psychiczne matki chłopca.
Ja myślę, że mogła chłopca zabrać ze sobą na drugi świat, bo gdyby go sprzedała lub oddała komuś to przepuszczam, że ta osoba pod której opieką miałaby się znajdować Timmothy zameldowała by się na policji, a minęło już tyle lat i nadal nikt taki się nie zgłosił. W liście pożegnalnym napisała, że Timmothy znajduje się u ludzi, którzy go kochają i się nim opiekują. Tutaj nasuwa mi się pytanie, czy miała na myśli żywych ludzi lub może zmarłych, którzy się nim opiekują w niebie… poza tym po tym zdaniu napisała, że nigdy go nie znajdziemy. Według mnie to trochę sprzeczne w stosunku do pierwszego zdania. Uważam iż gdyby Timmothy był u ludzi, którzy się nim opiekują, to na pewno prędzej czy później ktoś by go znalazł, rozpoznał.
To był dorastający chłopiec, który chodził do szkoły podstawowej przed zaginieciem, więc jeśli by żył i by był tak jak napisała Amy, pod opieką kogoś/jakiś ludzi to oni na pewno by zapisali chłopca do jakiejś szkoły, żeby mógł kontynuować edukację i wydaje mi się, że wtedy by odnaleziono chłopca i ustalono jego miejsce zamieszkania i zidentyfikowano by, pod czyją opieką Amy zostawiła chłopca.
Skoro Ci ludzie, o których Amy wspomina w liście pożegnalnym, rzekomo mieli się nim opiekować i go kochać, to na pewno nie chcieliby by wyrósł na analfabetę i posłali by chłopca do szkoły. Tak jak napisałam na początku mojego komentarza myślę, że doszło tutaj do rozszerzonego samobójstwa, a zwłoki chłopca mogły zostać np. spalone, skoro mimo upływu tylu lat nadal nie zostały znalezione. Mimo to mam nadzieję, że chłopiec jednak żyje i że ma się dobrze. Może jeszcze kiedyś ta sprawa zostanie rozwiązana. Nadzieja umiera ostatnia.
Cześć, dzięki za komentarz 🙂
Tak, opcja z rozszerzonym samobójstwem jest też moim zdaniem jak najbardziej prawdopodobna.
Z drugiej strony – jeśli chłopiec został sprzedany, to prawdopodobnie nigdy się o tym nie dowiemy. Wątpię, żeby ewentualne osoby za to odpowiedzialne ruszyło kiedyś sumienie.
Trzeba też pamiętać, że matka Timmothy’ego miała problemy psychiczne, więc osobiście podchodziłbym z pewnym dystansem do listu, jaki zostawiła.
Też mam nadzieję, że któregoś dnia poznamy prawdę.
Dziękuje bardzo za odpowiedź.
Tak, w sumie racja. Teraz jeszcze raz nad tym pomyślałam i spojrzałam z innej perspektywy..może i go sprzedała jakimś ludziom i tak jak Pan napisał, jest to wątpliwe czy takie osoby kiedykolwiek sumienie ruszyło bądź ruszy. Tylko, że w dzisiejszych czasach prawie każdy człowiek posiada telefon komórkowy i ma dostęp do internetu, więc myślę, że Timmothy byłby chociaż teraz w stanie sam się zgłosić na policję, zadzwonić do rodziny etc. Chłopak ma/miałby teraz 17 lat i w tym roku obchodziłby swoje 18ste urodziny, więc myślę, że byłby już na tyle roztropny i sam by się jakoś ukazał, zameldował. Z drugiej strony, jeśli chłopak żyje to też nie wiadomo w jakich warunkach dorasta i czy posiada telefon komórkowy. Różne są rodziny i różni są ludzie, więc nigdy nie wiadomo. Chociaż nie do końca w to wierzę, że chłopak zaledwie rok młodszy ode mnie, nie miał by w dzisiejszych czasach ani telefonu, ani dostępu do internetu.
Dla mnie to wszystko bardziej wygląda na rozszerzone samobójstwo, ale trzeba być dobrej myśli i mieć nadal nadzieję, że Timmothy gdzieś tam na świecie żyje i że kiedyś da jakiś znak życia.
Jeżeli kilka miesięcy była wcześniej w Sterling to znaczy że wszystko było zaplanowane i ’ dołek dla dziecka’ już czekał… niestety. Kwestia jak zaplanowała jego śmierć ? tego nie wiadomo.
Tak, wygląda to jak planowanie całego przedsięwzięcia. Widzę, że zakładasz zabicie chłopca. Mam przeczucie, że nawet jeśli faktycznie zginął, to nie od razu.
Kobieta ewidentnie zaplanowała „pozbycie się” chłopca i samobójstwo, skoro już wcześniej była potajemnie w tamtej okolicy. Pozostaje tylko pytanie czy przygotowywała miejsce morderstwa i ukrycia zwłok czy raczej dobijała targu z kimś, kto po jej śmierci zajął się Timmym. Bo przecież jeśli faktycznie oddała/sprzedała komuś synka, najpierw musiała się z tym kimś spotkać w celu ustalenia szczegółów. W komentarzach „Diana” pisze, że to niemożliwe, bo dziecko musiałoby zostać zapisane do szkoły- w takich sytuacjach fałszuje się dokumenty adopcyjne a na pewno wyrabia fałszywe papiery dziecku i zmienia jego tożsamość. A to, że nastoletni już obecnie chłopak nie próbuje się kontaktować z rodziną tłumaczę sobie tak, że jego nowi opiekunowie mogli go zmanipulować wmawiając, że rodzina go nie kocha/grozi mu w niej niebezpieczeństwo i dlatego został oddany pod opiekę tej nowej rodziny. Lub po prostu kobieta sprzedała/oddała syna będąc przekonaną, że trafi w dobre ręce, a w rzeczywistości trafił na złych i jest czyimś niewolnikiem.