Jason Jolkowski – enigmatyczne zaginięcie 19-latka w drodze do pracy

Ostatnia modyfikacja: 13 września 2022

()
Jason Jolkowski
Jason Jolkowski

Jason Anthony Jolkowski urodził się 24 czerwca 1981 roku w miejscowości Grand Island w stanie Nebraska (USA). Mieszkał z rodzicami oraz młodszym bratem Michaelem w mieście Omaha, do którego rodzina przeprowadziła się krótko po narodzinach Jasona. Przed zniknięciem chłopak uczył się w Iowa Western Community College w Council Bluffs w stanie Iowa. Pracował też jako kelner w lokalnej restauracji „Fazoli”. Było to jednak jedynie tymczasowe zajęcie. 19-latek rozpoczął bowiem staż w radiu i to z nim wiązał swoją przyszłość. Marzył o pracy dla lokalnej stacji KIWR, puszczającej rock alternatywny.

Rodzina oraz znajomi chłopaka określali go jako nieśmiałego, spokojnego i sympatycznego chłopaka. Do tego Jason bardzo dobrze się uczył. Udzielał się też w lokalnym kościele. Pełnił tam funkcję lektora, który czytał podczas nabożeństw fragmenty Biblii. Przez pewien czas chłopak rozważał nawet zostanie księdzem.

Jego inną wielką pasją był sport. Chłopak uprawiał kilka dyscyplin. W dodatku miał imponującą, encyklopedyczną wręcz wiedzę z tej dziedziny. Lubił opowiadać bliskim i znajomym o różnych statystykach i ciekawostkach sportowych. Chciał zresztą zajmować się tym zawodowo. Planował zostać radiowym komentatorem sportowym.

Mimo tych wszystkich cech miał niewielką garstkę przyjaciół. Mimo że był ponadprzeciętnie inteligentny, to cierpiał na problemy z wypowiadaniem się. Chłopak mówił bardzo powoli, dlatego niektórzy uznawali go za opóźnionego w rozwoju. Co więcej, Jason był w przeszłości wyśmiewany i prześladowany z tego powodu przez szkolnych kolegów.

Dzień zaginięcia Jasona

Jason Jolkowski
Jason Jolkowski

Rankiem 13 czerwca 2001 roku szef zadzwonił do Jolkowskiego z prośbą, by pojawił się w pracy wcześniej. Chłopak miał zacząć swoją zmianę dopiero o 17:30, ale najwidoczniej w restauracji panował spory ruch. Jason normalnie chętnie skorzystałby z takiej okazji, lecz jego samochód znajdował się w warsztacie samochodowym. Auto zostało uszkodzone w wyniku gradobicia, które miało miejsce kilka dni wcześniej. Rodzice 19-latka byli w pracy, więc nie miał kto podwieźć go do restauracji, która była oddalona od jego domu o ponad 6 kilometrów.

Ostatecznie szef zdecydował się wysłać po niego koleżankę z pracy, która miała podwieźć Jasona. Ponieważ trudno było mu wyjaśnić, skąd dziewczyna miałaby go odebrać, zaproponował, by spotkali się o 11:00 na parkingu Benson High School, którą ukończył dwa lata wcześniej. Szkoła znajdowała się zaledwie jakieś 800 metrów od domu Jasona. Chłopakowi nie zostało wiele czasu, więc wziął szybki prysznic i pospiesznie ubrał się do pracy. Miał na sobie czarne spodnie i czarne eleganckie buty, które zawsze nosił do pracy oraz  białą koszulkę z logo Chicago Cubs i niebieską czapkę z daszkiem również związaną z tą drużyną.

Gdy wyszedł z domu, zauważył, że śmieci zostały już opróżnione tego ranka. Puste kubły stały więc przy krawężniku. Chociaż wnoszenie koszy na śmieci do garażu było zwykle zadaniem jego 13-letniego brata, Jason postanowił wyświadczyć mu przysługę i odłożyć je na miejsce.

Michael wyjrzał przez okno i zobaczył, jak brat idzie w kierunku szkoły, trzymając w rękach czerwony t-shirt, który nosił w pracy. Około 10:45 Jolkowskiego widział również sąsiad. Droga do szkoły zajmowała Jasonowi nie więcej niż dziesięć minut. Trasę tą pokonał zresztą w swym życiu dziesiątki razy. Tym razem nie było mu to jednak dane.

Koleżanka Jasona czekała na niego do około 11:15, potem podjechała do najbliższej stacji benzynowej. Skorzystała tam z automatu telefonicznego (komórki były wówczas jeszcze mało popularne), by zadzwonić do restauracji. Dziewczyna powiedziała przełożonemu, że Jolkowski nie pojawił się w umówionym miejscu. Nie była pewna, czy powinna dalej na niego czekać. Szef powiedział jej, żeby wstrzymała się jeszcze kilka minut. Ponieważ kolega się nie pojawił, a tego dnia w restauracji brakowało rąk do pracy, współpracowniczka wróciła do „Fazoli” około 11:30 i kontynuowała swoją zmianę.

Kierownik zadzwonił do domu 19-latka. Słuchawkę podniósł jego młodszy brat, który powiedział, że Jason wyszedł do pracy. Ponieważ 19-latek miał rozpocząć nową pracę w następnym tygodniu, jego szef prawdopodobnie pomyślał, że chłopak postanowił po prostu nie pojawić się na jednej ze swoich ostatnich zmian. Kierownik niestety nie zadał sobie trudu, aby zadzwonić do rodziców Jasona. Z tego powodu nie wiedzieli oni przez większość dnia, że ich syn zaginął.

Reakcja rodziców na zniknięcie syna

Jim i Kelly Jolkowski
Jim i Kelly Jolkowski

Ojciec chłopaka, Jim Jolkowski, wrócił do domu około 17:00. Spodziewał się, że chwilę później odwiezie najstarszego syna do pracy. Kiedy zdał sobie sprawę, że Jasona nie ma w domu i nikt nie widział go od kilku godzin, zadzwonił do swojej żony Kelly. Kobieta była jeszcze wówczas w pracy. Jim miał nadzieję, że może z nią kontaktował się syn. Zdezorientowana Kelly odpowiedziała jednak, że nie rozmawiała z nim przez cały dzień. Kobieta natychmiast wybiegła z pracy i zaczęła szukać nastolatka.

Rodzice byli zdenerwowani, ponieważ Jason nie był osobą, która uciekłaby z domu. Chłopak był bardzo zżyty ze swoją rodziną. Nie miał też żadnego powodu, by zacząć gdzieś nowe życie od początku. Nie miał również żadnych wrogów. Co prawda nastolatek miał małe kłopoty finansowe i musiał chwilowo przerwać naukę, ale sytuacja zaczęła się poprawiać. Planował wrócić do szkoły w niepełnym wymiarze godzin i chciał ukończyć studia. Krótko przed zniknięciem został zatrudniony jako specjalista obsługi klienta w Sitel Corporation. Miał tam zarabiać więcej niż w restauracji. Planował też skorzystać z firmowego programu pozwalającego na dofinansowanie kosztów nauki.

Biorąc pod uwagę, jak dojrzały, odpowiedzialny i słowny był ich syn, Jim i Kelly byli przekonani, że musiało mu się przydarzyć coś strasznego. Coś (lub ktoś) uniemożliwiło mu dotarcie do pracy. Rodzice zaczęli więc dzwonić do wszystkich przyjaciół syna, by sprawdzić, czy któryś z nich nie otrzymał od niego jakiejś wiadomości. Nikt nie widział jednak Jolkowskiego tego dnia. Jim i Kelly wiedzieli, że muszą poczekać co najmniej dobę, zanim zgłoszą zaginięcie dorosłego syna. Spędzili więc bezsenną noc, mając nadzieję, że 19-latek wróci do domu. Kiedy nadszedł ranek i nadal nie było żadnego śladu Jasona, rodzice zadzwonili na policję i zgłosili jego zaginięcie.

Opieszałość policji

miejsce, gdzie chłopak był widziany po raz ostatni
miejsce, gdzie chłopak był widziany po raz ostatni

Departament Policji w Omaha był zupełnie niezainteresowany rozpoczęciem poszukiwań chłopaka. Funkcjonariusze sugerowali, że nastolatek pojechał prawdopodobnie gdzieś ze znajomymi i wkrótce wróci. Argumentowali to tak, że był dorosły i miał tym samym prawo zniknąć, jeśli miał tylko na to ochotę. Nic zwracali niestety uwagi na zapewnienia Jima i Kelly, że było to zupełnie nie w stylu ich dziecka. Policja najwidoczniej nie zamierzała pomóc. Rodzice musieli więc wziąć sprawy we własne ręce.

Razem z przyjaciółmi rozpoczęli własne poszukiwania. Wydrukowali ulotki, powiesili plakaty i poprosili lokalne stacje radiowe o przekazanie informacji o zaginięciu Jasona. Byli pewni, że ze zniknięciem chłopaka była związana jakaś osoba trzecia. Prosili, by każdy, kto ma jakiekolwiek w tej sprawie informacje, zgłosił się do nich. Chociaż udało się zyskać duże zainteresowanie, nikt nie wiedział, co stało się z zaginionym.

Rozpoczęcie poszukiwań 19-latka

zaginiony 19-latek
zaginiony 19-latek

Policja w Omaha rozpoczęła wreszcie śledztwo w tej sprawie. Nastąpiło to jednak bardzo późno. Od zniknięcia nastolatka minęło aż dziesięć dni. Trzeba przyznać, że kiedy służby w końcu się w to zaangażowały, przeprowadzono bardzo dokładne śledztwo. Nie wiadomo jednak, ile tropów i dowodów przepadło ze względu na czas, jaki upłynął od 13 czerwca. Powszechnie wiadomo, że pierwsze godziny w takich sprawach są kluczowe. Detektywi przesłuchali wszystkich, którzy byli powiązani z Jasonem. Jego współpracownicy, przyjaciele, sąsiedzi i krewni zostali wielokrotnie przepytani. Śledczy doszli w końcu do wniosku, że żadna z tych osób nie posiada informacji na temat zniknięcia Jasona.

Policja odwiedziła też wszystkie domy, które znajdowały się wzdłuż krótkiej trasy, którą chłopak miał tego dnia pokonać. Detektywi liczyli, że znajdą kogoś, kto widział coś niezwykłego w dniu zaginięcia. Oprócz wspomnianego sąsiada nikt więcej nie widział jednak Jasona tego dnia. Jego ślad dosłownie urywał się tuż po opuszczeniu przez niego domu.

Śledczy sprawdzili też nagrania z kamer Benson High School i sąsiedniego gimnazjum. Jason nie został jednak uchwycony przez monitoring. Było jasne, że nie dotarł do szkoły. Niestety w okolicy nie było żadnych innych kamer, więc nie wiadomo dokładnie, jak blisko celu się znajdował, zanim zniknął.

Policja przeprowadziła kilka przeszukań w okolicach drogi z domu do szkoły. Przeczesano pieszo oraz konno ulice, tereny leśne i parki. Użyto też helikoptera wyposażonego w radar na podczerwień, ale nic nie znaleziono. Sprawa okazała się szczególnie frustrująca dla detektywów, ponieważ nie było żadnych dowodów czy choćby poszlak. Nie znaleziono nic, co wskazywałoby na to, że w zaginięcie był ktoś zamieszany. Jednocześnie nic nie przemawiało też za tym, by Jason zniknął dobrowolnie. Funkcjonariusz policji, który prowadził śledztwo w sprawie zniknięcia Jolkowskiego uznał ją za najbardziej zagadkową, z jaką się spotkał w ciągu trzydziestu lat pracy.

rodzice zaginionego
rodzice zaginionego

Dwa tygodnie po zaginięciu policja otrzymała wiadomość, że ktoś pasujący do jego opisu był widziany w Parku Stanowym Mahoney, położonym około 32 kilometrów na zachód od Omaha. Śledczy poświęcili cały dzień na sprawdzenie tego obszaru, ale nie znaleźli nic, co by wskazywało, że 19-latek tam był. Ciężko było stwierdzić, czy rzekomy świadek faktycznie widział zaginionego, czy kogoś do niego podobnego.

Przyjaciele i rodzina Jasona zorganizowali kilka czuwań modlitewnych w ciągu pierwszych kilku miesięcy po zaginięciu. Robili też, co mogli, aby utrzymać zainteresowanie sprawą opinii publicznej. Dla rodziców chłopaka najtrudniejsze było to, że nie mieli żadnego pojęcia, co mogło się stać z Jasonem. Najgorszy był dla nich ten stan zawieszenia i niepewności. Przez miesiące Kelly zaglądała do każdego mijanego samochodu, zastanawiając się, czy jej syn może być w środku.

Kelly ostatecznie zdecydowała się przekształcić swój żal i smutek w działanie. Kobieta założyła organizację non-profit, którą nazwała na cześć syna Project Jason. Grupa korzystała z różnych programów pomocowych, aby podnieść świadomość społeczną na temat osób zaginionych. Fundacja zapewniła też ich rodzinom istotne wsparcie i zasoby. Kelly niestrudzenie poświęcała swój czas, aby pomóc wielu ludziom, którzy znajdowali się w tej samej sytuacji.

Enigmatyczna sprawa i możliwe teorie

prawdopodobny wygląd Jasona po latach
prawdopodobny wygląd Jasona po latach

Sprawa Jasona wprawia w zakłopotanie zarówno profesjonalnych, jak i internetowych detektywów od 20 już lat. Żadna z typowych teorii o zaginionych osobach nie pasuje do tego przypadku. Jolkowski nie był typem osoby, która uciekłaby z domu i zaczęła gdzieś nowe życie. 19-latek miał w dodatku przy sobie niewiele pieniędzy i praktycznie żadnych rzeczy osobistych, kiedy tego dnia wyszedł z domu. Jego samochód był w warsztacie, więc mógł na dobrą sprawę poruszać się pieszo, ewentualnie pojechać autostopem. Warto dodać, że po zaginięciu mężczyzny na jego koncie bankowym nie zanotowano nigdy żadnej aktywności, a jego numer ubezpieczenia społecznego nie został użyty.

Niektórzy sugerowali, że być może Jason został śmiertelnie potrącony przez samochód, gdy szedł w umówione miejsce, a kierowca spanikował i postanowił ukryć jego ciało. Jest to mało prawdopodobny scenariusz, ponieważ Jason chodził po chodnikach w dzielnicy mieszkalnej, a wypadki samochodowe pozostawiają za sobą wiele dowodów. Mimo że policja nie przeprowadziła przeszukania terenu w odpowiednim czasie, ślady takiego rzekomego wypadku mogły być widoczne na długo po nim. Wypadki samochodowe przyciągają też uwagę. Żaden z sąsiadów tego dnia nie słyszał natomiast ani nie widział niczego niezwykłego.

Rodzina Jasona nie wierzy, że nastolatek popełniłby samobójstwo z powodu swojej silnej wiary. Nic nie wskazywało też na to, że Jason był przygnębiony. Wprost przeciwnie – w końcu zyskał stabilność finansową i nie mógł się doczekać powrotu do szkoły i podjęcia nowej pracy. Nawet gdyby wszyscy mylili się co do jego stanu psychicznego, gdyby Jason zdecydował się popełnić samobójstwo, jego ciało prawdopodobnie zostałoby znalezione stosunkowo szybko. Obszar w pobliżu szkoły i domu Jolkowskich był wielokrotnie i dokładnie przeszukiwany.

Dla bliskich Jasona pomysł, że padł on ofiarą przestępstwa, jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Rodzina uważa, że Jason został porwany i zabity. Policja przyznaje, że jest to możliwe, ale nikt nie ma pojęcia, skąd miałby zostać uprowadzony i kto mógł go zabić. Ostatnią osobą, która widziała 19-latka, był jeden z jego sąsiadów. Nie ma świadków, którzy widzieliby go tego feralnego dnia dalej niż kilka metrów od jego własnego domu. Doprowadziło to do wielu spekulacji, że osoba, która zamordowała Jasona, była kimś, kogo znał. Być może był to któryś z sąsiadów. Warto jednak dodać, że chłopak był wysportowany i w sile wieku. Miał 185 cm wzrostu, więc ciężko byłoby go porwać jednemu napastnikowi, w dodatku w środku dnia i miejscu zamieszkanym przez wielu ludzi.

W okolicy mieszkali notowani wcześniej przez policję przestępcy seksualni. Detektywi przesłuchali większość z nich, a nawet przeszukali dom przynajmniej jednego. Nie znaleziono jednak żadnych dowodów wskazujących na to, że któryś z nich miał coś wspólnego ze zniknięciem Jasona.

Enigmatyczna sprawa Jolkowskiego pozostaje śledztwem dotyczącym zaginionej osoby. Policja nie ma miejsca zbrodni ani dowodów czy choćby poszlak wskazujących na przestępstwo. O ile ktoś, kto posiada informacje na temat tego, co stało się z Jasonem, nie zgłosi się na policję, to prawdopodobnie jego sprawa nigdy nie zostanie niestety rozwiązana.

Podobał Ci się artykuł? Oceń go!

Średnia ocena: / 5. Ilość ocen:

Na razie brak ocen. Bądź pierwszy!

Aż tak źle? 😉

Proszę o informację, skąd taka ocena. Dzięki temu będę mógł poprawić artykuł i uniknę podobnych błędów w przyszłości.

Z niecierpliwością czekasz na kolejny wpis? Zapraszam na fanpage'a na Facebooku, gdzie wrzucam info o nowych artykułach!
Sprawdź też, jak możesz wspomóc mojego bloga :)

Komentarze:

  1. Pingback: Jason Anthony Jolkowski zaginął w drodze na miejsce spotkania.

  2. Według mnie najprawdopodobniej była to ucieczka połączona z samobójstwem w oddalonym, odosobnionym miejscu. Bardzo możliwe że chłopak popadł w depresję spowodowaną kompleksami na punkcie swojej wady wymowy i tym że dokuczano mu w szkole. Miał też mało przyjaciół i był mocno związacy z rodzicami co w zachodniej kulturze jest źle postrzegane. Wydaje się to błache jednakże osoba chora na depresję widzi świat w o wiele czarniejszych barwach i nie przewiduję poprawy swojego położenia życiowego nawet jeśli w dalszej perspektywie była możliwość lepszej pracy. Jeśli chodzi o fakt że nikt tego nie zauważył należy zwrócić uwagę że mężczyźni żadziej okazują emocje i mówią o swoich problemach (co też przekłada się na większą ilość samobójstw popełnianych przez nich). Co do zapewnienia że nie mógłby tego zrobić ze względu na wiarę, nie jest ono zbyt przekonujące. Ludzie zmieniają swoje poglądy niejeden wierzący stał się ateistą i na odwrót. Kto wie może chłopak modlił się do Boga prosząc go o uleczenie wady wymowy i poprawę swojego życia a gdy nie przyniosło to żadnego skutku po prostu zwątpił. Hipoteza mówiąca o tym że było to samobójstwo po ucieczce jest tym bardzej pasująca że Jason chciał zakończyć swoje życie jednocześnie nie sprawiając zawodu swoim zapewne również wierzącym rodzicom( a wiadomo gdzie według wierzących trafiają po śmierci samobójcy). Popełniając samobójstwo w jakimś odległym miejcu uniknął takiej sytuacji zapewne kalkulując że lepiej gdy zostanie uznany za zaginionego niż gdy ktoś z rodziny znajdzie go powieszonego. Jedyną drugą możliwą opcją jest porwanie ale jest to opcja bardzo mało prawdopodobna gdyż tak jak jest trafnie napisane w artykule ,,chłopak był wysportowany i w sile wieku. Miał 185 cm wzrostu, więc ciężko byłoby go porwać jednemu napastnikowi, w dodatku w środku dnia i miejscu zamieszkanym przez wielu ludzi.” Rodzice(zwłaszcza wierzący) zwykle oczywiście nie wierzą w teorie samobójstwa swojego dziecka.

    1. Cześć, dzięki za obszerny komentarz i podzielenie się swoją teorią 🙂 Zgadzam się prawie ze wszystkim – że mógł cierpieć na depresję, że mężczyźni mają zazwyczaj problem z mówieniem o uczuciach czy z tym, że mógł nie być tak religijny w tamtym czasie, jak wielu sądzi. Uważam, że faktycznie nie można wykluczyć samobójstwa, ale mało prawdopodobne jest moim zdaniem to, że podjąłby decyzję tak nagle i to biorąc pod uwagę, że umówił się z koleżanką. Trochę nie widzę powodu, dla którego miałby ją wystawić i impulsu, który by go do tego skłonił (choć historia pokazuje, że nie zawsze takie „oczywiste” powody występują). Być może się jednak mylę, a to Ty masz rację 🙂 Osobiście uważam, że chłopak spotkał tego dnia kogoś, kto udawał, że potrzebuje pomocy i zwabił Jasona do swojego domu lub samochodu. Często podkreśla się, że Jolkowski był właśnie taką pomocną, życzliwą osobą. Jak było naprawdę? Mam nadzieję, że kiedyś się dowiemy, bo to naprawdę zagadkowa sprawa.

    2. Idąc popełnić samobójstwo odstawiłbyś puste kosze na śmieci na Swoje miejsce, wziął prysznic, i pod pachę koszulkę w której pracujesz umawiając się i uzgadniając sposób odbioru(dojazdu do pracy). Brał udział w wypadku ewentualnie coś widział czego nie powinnien na zatarcie śladów było 10 dni to bardzo dużo czasu. A żaden sąsiad nic nie widział bo jakby widział to podzieliłby jego los…. także samobójstwo odpada nawet mimo wady wymowy, prześladowaniu w szkole itp.

      1. Dzięki za podzielenie się swoimi spostrzeżeniami!

        To co napisałeś o samobójstwie, wydaje się logiczne. Jest to też argument, który pojawia się bardzo często przy sprawach samobójstw (lub potencjalnych samobójstw).

        Mało kto jednak wie niestety, że to nie jest takie zero-jedynkowe. Zdarza się (i to wcale nie tak rzadko), że samobójca przed odebraniem sobie życia wykonuje normalnie codzienne czynności (np. takie jak opisałeś).

        Nie mówię, że tak było w tej sprawie, bo Jason prawdopodobnie znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Warto mieć jednak świadomość, że samobójcy mogą się w tak teoretycznie nieracjonalny sposób zachowywać 😉

  3. Myślę, że jednak mogło dojść do jakiegoś wypadku, w wyniku którego Jason zmarł. Owszem, wypadki zostawiają ślady, ale było aż 10 dni na usunięcie takich śladów, zanim policja rozpoczęła śledztwo. Nie sądzę, by uciekł w taki sposób- idąc do pracy, bez pieniędzy.

    1. Tak, ucieczka jest bardzo mało prawdopodobna. Wypadek albo porwanie, ewentualnie zobaczył coś, czego nie powinien i z tego powodu zginął, ale w takiej okolicy to raczej niezbyt możliwe.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *