Todd Geib – dziwne telefony i zagadkowa śmierć w jeziorze

Todd Geib urodził się 20 sierpnia 1982 roku w stanie Michigan w USA. Był opisywany przez przyjaciół i rodzinę jako sympatyczny, inteligentny i towarzyski. Miał dobrą pracę w firmie Hager Distribution w Wyoming w stanie Michigan. Chętnie spędzał czas na świeżym powietrzu. Mężczyzna lubił jeździć na rowerze, wędkować oraz polować.

W sobotę 11 czerwca 2005 roku około 19:30 Todd opuścił mieszkanie, które wynajmował razem ze swoim kuzynem. Geib udał się do baru Half Moon Bar & Grill, aby spotkać się z przyjaciółmi. Około 21:30 szóstka znajomych opuściła lokal. Ich kolejnym celem była impreza, która odbywała się na świeżym powietrzu.

Miejsce wybrano dość niecodzienne, ponieważ był to rozległy, podmokły obszar porośnięty trawą sięgającą pasa. Obok znajdował się sad, w którym rosły jabłonie. W pobliżu biegła droga White Road, a najbliższą miejscowością była mała wioska Casnovia w stanie Michigan. W tej nietypowej scenerii pojawiło się około stu osób. Imprezowicze rozpalili ognisko i pili alkohol.

Około 00:45 zrobiło się nerwowo, ponieważ kilku mężczyzn zaczęło szukać pretekstu do bójki. Prawdopodobnie ta sytuacja skłoniła Todda do opuszczenia imprezy. Mężczyzna zadzwonił wówczas do przyjaciela, z którym przyjechał na imprezę. Powiedział mu, że zamierza wrócić pieszo do domu. Znajdował się on blisko, a Geib znał okolicę. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że wkrótce sprawy potoczą się w niespodziewany sposób.

Geib opuszcza imprezę i znika

Po rozpoczęciu drogi powrotnej do domu Todd odbył kilka krótkich rozmów telefonicznych. Najpierw zadzwonił o 00:47 do wspomnianego przyjaciela, który zawiózł go na imprezę. Powiedział, że „ma dość” i połączenie zakończyło się. O 00:51 Geib zadzwonił do innego znajomego i przekazał mu, że „jest na polu”. Potem rozmowa została nagle przerwana.

Przyjaciel oddzwonił, ale usłyszał tylko coś, co brzmiało jak oddech lub powiew wiatru. Połączenie znów niespodziewanie się zakończyło. W ciągu następnych kilku minut podjęto jeszcze dwie próby oddzwonienia do Todda. Ostatnia miała miejsce o 00:57. Telefon Geiba nie został już ponownie użyty, podobnie jak jego karty kredytowe. Wyglądało to tak, jakby mężczyzna rozpłynął się w powietrzu. Dwie podobne sprawy, które przychodzą mi na myśl, to zaginięcie Brandona Swansona oraz Brandona Lawsona.

Zorganizowano więc poszukiwania Todda. Udało się zebrać aż 1500 ochotników, którzy nie znaleźli jednak niczego podczas trzech akcji poszukiwawczych. Udało się nawet uzyskać wsparcie w postaci samolotu, który z góry patrolował teren. Załoga samolotu też nie zauważyła nic, co mogłoby wyjaśnić zagadkowe zaginięcie Todda.

Odnalezienie ciała Todda

21 dni po zniknięciu Geiba nastąpił nieoczekiwany przełom w sprawie. Pewna para wybrała się na spacer po okolicy. Przechodząc obok jeziora Ovidhall Lake, dwójka ludzi dokonała makabrycznego odkrycia. W wodzie zauważyli coś, co wyglądało jak ludzkie ciało. Pozycja zwłok była jednak niecodzienna. Ciało było ułożone pionowo, tak że głowa i ramiona wystawały z wody. Ten jeden szczegół był dość niepokojący i trudny do wyjaśnienia.

Wkrótce potwierdzono, że w jeziorze odnaleziono zwłoki Todda. Śmierć mężczyzny była tragiczna, ale wydawała się dość prosta do wytłumaczenia. Geib w noc swojego zaginięcia znajdował się pod wpływem alkoholu. Wracał po ciemku i mógł wpaść do jeziora, a potem się w nim utopić. Według hipotezy jednego z policjantów Todd mógł chcieć popływać. Scenariusz ten był jednak mało prawdopodobny. Mężczyzna miał bowiem na sobie wszystkie ubrania, a w jego kieszeni znajdował się portfel. Z drugiej strony mógł być na tyle pijany, że w ogóle o tym nie pomyślał. Badania toksykologiczne stwierdziły, że poziom alkoholu we krwi Geiba wynosił 0,12 promila. Ostatecznie śmierć została uznana za przypadkowe utonięcie w wyniku upojenia alkoholowego.

Zaskakujące wyniki autopsji

Co ciekawe, sekcja zwłok wykazała, że Todd nie miał wody w płucach. Jest to natomiast czynnik, który charakteryzuje ofiary utonięć. Dodatkowo praktycznie zawsze są one zwrócone twarzą do powierzchni wody. W tym wypadku było inaczej. Autopsja wykazała też jeszcze jedną bardzo ciekawą kwestię.

W organizmie Geiba znaleziono leki przeciwdepresyjne, mimo że podobno nie cierpiał on na depresję. Eksperci stwierdzili również, że leków znalezionych w organizmie denata nigdy nie podaje się razem. Ich połączenie może wywołać skutki uboczne takie jak dezorientacja, pobudzenie, halucynacje, drgawki, a nawet śpiączkę. Przyjmuje się, że leki te mogły zostać wrzucone do napoju mężczyzny. Specjaliści orzekli, że poziom tych środków w organizmie sprawił, że byłby on najpewniej niezdolny do tego, by samodzielnie trafić do jeziora.

Ten zagadkowy przypadek został nawet poruszony na konferencji patologów sądowych w 2009 roku. Dr. Michael Sirkirca przedstawił wówczas zdjęcia z miejsca zbrodni oraz sekcji zwłok innym patologom sądowym. Wszyscy specjaliści byli zgodni, że na podstawie stopnia rozkładu zwłok można założyć, że Geib zmarł dwa lub trzy dni przed znalezieniem jego ciała. Co w takim razie działo się ze zmarłym pozostałych przez 18-19 dni?

Czy kiedyś poznamy prawdę?

Najbardziej prawdopodobne, że Todd padł ofiarą zabójstwa. Wcześniej mógł zostać porwany i gdzieś przetrzymywany. Te logiczne argumenty nie trafiły jednak do prowadzących śledztwo. Nie jest to zresztą wyjątkowa sytuacja, ponieważ podobnych przypadków niekompetencji nie brakuje. W każdym razie rodzina Todda walczy o to, by policja wznowiła śledztwo w sprawie zabójstwa. Miejmy nadzieję, że ta zagadkowa sprawa zostanie kiedyś wyjaśniona.